WIKTOR (5)

Tutaj publikujcie swoje opowiadania, scenariusze, felietony, rysunki itp

WIKTOR (5)

Postprzez Owsianko Wt, 24.08.2010 12:49

Z początku traktowałem to zbieranie jak zabawę w gromadzenie przydatnych informacji, jak fajną metodę zabijania czasu. Lecz gdy któregoś dnia byłem pochłonięty wertowaniem swoich zbiorów, przez uchylone drzwi usłyszałem jej głos, niechcący posłyszałem, jak chełpi się moimi postępami, jak opowiada znajomym ze schodowej klatki, że już nie martwi się o mnie, że już wie, iż któregoś dnia wyjdę na ludzi.

*

Od kiedy Mama stwierdziła, że dorosłem i większy nie będę, gdy spece od medycyny poradzili jej, by mnie przekonała, bym pogodził się ze swoją aparycją i dał sobie siana z wychodzeniem z domu, kiedy oznajmili jej, że powolutku mogę żegnać się z planami na przyszłość i powinienem odmeldować się z marzeń o skokach na trampolinie, bo nadszedł dla mnie „najwyższy czas” na przestawienie zwrotnicy i studiowanie nekrologów, płytki zaczęły pokazywać mi miejsca, do których nie pojadę, tereny utracone, amputowane, obszary, do których trafić nie miałem szans i ludzi, których nie poznam.

I nie tylko płytki. Naraz cały dotychczasowy świat skurczył się, złachmycił, z hałasem zatrzasnął przede mną podwoje z obietnicami.

Mówili jej, że mogło być znacznie gorzej, bo choróbsko nie wybrzydza, zabiera co jest i chodu, więc nie powinna tracić wiary, martwić się moją skoliozą, ostatecznie są jakieś wkładki i nakładki, jakieś wyjścia, przejścia i dojścia, sanatoria i domy z opieką, bo jeszcze nie ma tak, by nie wolno było żywić nadziei, przecież znane są przykłady, iż ludzie powracają do formy, mają remisje, a niektóre są długotrwałe, utrzymują się latami, więc nie trzeba się załamywać, mówić, że już nic i nigdy, że klops.
Powiadali, że koniecznie musi ją wypełniać pozytywna wizja, bo tak już jest: fizyczna utrata staje się psychicznym zyskiem, więc powinna mnie przekonać, bym odstawił zmartwienia i przekabacić mnie na zdrowy rozsądek, nakłonić , bym nie ustawał w wysiłkach, nie opuszczał się w zaufaniu do nauki, nie zwieszał nosa na kwintę, zacisnął serce w pięść i powiedział sobie: “kto tu rządzi”, bym jadł wszystko, co z magnezem, witaminki oraz inne kpinki, ćwiczył ile wlezie, wziął hantle w garść i ruszył na barykady, ale powoli, z rozmysłem, z namaszczeniem, nie pchał się z entuzjazmem, nie pajacował z ćwiczeniami, że nie od razu i nie od zaraz, ale będzie dobrze, a kto wie, czy nie jeszcze lepiej.

Byli nasączeni zbawczymi radami, poleceniami, pociechami i przestrogami, toteż Mama załatwiła mi szkołę średnią - wieczorową, ogólniak dla pracujących i wózek na dojazdy. Miałem mieć indywidualne toki, specjalne zajęcia przez parę godzin w tygodniu. Ale pojawił się problem, bo wymagano zaświadczenia, że pracuję, a lekarze nie pozwalali. Pogadała więc z kim trzeba i nikt się nie czepiał. Nikt też nie traktował mnie specjalnie, przeciwnie. Szkoła była faktycznie średnia i to pod każdym względem. Przetłoczona, pedagogicznie posępna i niskobudżetowa, uczyłem się jednak pilnie, bo chciałem do czegoś dojść, coś osiągnąć, wejść na grzędę, zająć czymś zgorzkniały umysł, by uspokoić Mamę, że poradzę sobie, gdy zostanę sam.

Na początku szło mi pod górkę. Reszta klasowej ferajny trzymała się ode mnie z daleka. Różniłem się od niej. Nie była przyzwyczajona do widoku Quasimoda. Tylko Wiktor godził się na moje towarzystwo. Gdy poznaliśmy się, siedział tuż przy tablicy, a ja stolik za nim, tak że jego twarz poznałem dopiero na przerwie.

Zrazu nie zrobił na mnie wrażenia. Lecz sprawa się rypła, gdy podszedł. Nie powiedział ani słowa, nie spytał o moją kontrowersyjną prezencję, nie macał mnie przez serwetkę i nie wykonał żadnego aluzyjnego gestu, tylko, jakbyśmy znali się od lat, poczęstował mnie papierosem. Przyjąłem bez oporu, co mnie zatkało, bo, po pierwsze, nie palę, a po drugie, jestem nieoswojony z życzliwością. Wiesz sama, jaki ze mnie kontaktowy typ. Bałem się jednak odmówić mu, bałem się zaprzepaścić niespodziewaną okazję zawarcia nowej znajomości, toteż udałem, że zaciągam się bez odrazy i po dzwonku pojechałem na salę.

I wtedy coś we mnie pękło. Zrozumiałem, że byłem zaślepiony krzywdzącymi sądami, że wszystkich ludzi upycham do jednej, znormalizowanej reklamówki z przesądami, zrozumiałem, że i wśród zdrowych zdarzają się wyjątki. Zrozumiałem też, że przy odrobinie dobrej woli mogę przemóc dotychczasowe uprzedzenia i zaprzyjaźnić się z nim.

Później wspólny papieros stał się tradycją naszych małomównych spotkań. Dopiero po tygodniu odezwał się do mnie. Na lekcjach nie pytano go, bo sprawiał wrażenie, że zna odpowiedź. Inni tak, inni dyskutowali z belframi, popisywali się dętą elokwencją i wpadali na nieuctwie, natomiast z nim nie dawało się porozmawiać, bo nie wyrażał poglądów, tak że nie byłem pewien, czy jakiekolwiek ma. Lecz kiedy już zdecydował się odezwać się, wyszło, że ma.

O czym mówiliśmy, nie pamiętam, przecież trochę minęło. Może o matmie, bo miał z nią sęki, może o historii, bo to była ta właśnie dziedzina, w której mogłem się wykazać, mogłem zwrócić na siebie uwagę, przez moment skupić jego rozproszoną czujność, przez chwilę, dopóki nie uświadomił sobie, że wcale mi nie chodzi o historię, ale o to, by z nim pogadać. Kiedy więc otworzyliśmy niepotrzebne blokady i rozluźniliśmy swoje maski, umówiliśmy się na wzajemne przepytywanie się z utrapień i już następnego dnia przeprowadziłem z Mamą rozmowę.
Owsianko
 
Posty: 221
Dołączył(a): Cz, 03.08.2006 14:57



Great Product Tips

Postprzez FrankJScott Pn, 04.03.2024 19:44

Please try Google before asking about Top Rated Product Website c7ace26
FrankJScott
 
Posty: 10271
Dołączył(a): Wt, 17.08.2021 23:30
Lokalizacja: 파워볼사이트 추천



Powrót do Wasza twórczość



cron