Siedzimy przy figurach i oglądamy NASZ OSTATNI zachód słońca… na Ukrainie
DROHOBYCZ – miasto Bruno Schulza, dla nas na zawsze pozostanie miastem
zachodzącego slońca i posągów… a sklepy cynamonowe pozostaną tylko w naszej wyobrażni
(na dole, widać maleńkie domy)
z powodu błyskawicznie zapadających ciemności, nie wjechaliśmy do miasteczka,
z daleka widzieliśmy, że świateł to tam nie za wiele…
DROHOBYCZ – miasto dawnej kopalni soli…
W historie miasta zapisali się:
-
gen. Stanisław Maczek, absolwent tutejszego gimnazjum
-
Iwan Franko – narodowy wieszcz Ukrainy, też absolwent gimnazjum
-
Maurycy Gottlieb – malarz, uczeń Jana Matejki
-
Jan Mędrzak, herbu Wadwicz, pierwszy wójt w Drohobyczu, bohater spod Grunwaldu,
sekretarz królewski, który odebrał od posłów krzyżackich dwa nagie miecze … na pamiątkę tamtego
wydarzenia w tutejszym kościele, w portalu wykuto dwa kamienne miecze, zwane Drzwiami Mędrzaka.
Jan Mędrzak zapisał miasto Rzeczpospolitej i stąd w tamtych czasach nosiło nazwę
- Wolne Królewskie Miasto Drohobycz..
-
pisarz, malarz Bruno Schulz (1892-1942), największa postać, która rozsławiła miasto
…co roku odbywają się tutaj spotkania miłośników jego twórczości, którzy przyjeżdżają z całego świata,
w mieście jest muzeum poświęcone jego pamięci
strona o wszystkim co wiąże się z B. Schulzem,
Sklepem cynamonowym”, „Sanatorium pod klepsydrą” i freskami
http://www.brunoschulz.org/
„Sklepy cynamonowe” – tylko fragment
http://www.brunoschulz.org/9-cimetaste.html
…Nie zapomnę nigdy tej jazdy świetlistej w najjaśniejszą noc zimową. Kolorowa mapa niebios
wyogromniała w kopułę niezmierną, na której spiętrzyły się fantastyczne lądy, oceany i morza,
porysowane liniami wirów i prądów gwiezdnych, świetlistymi liniami geografii niebieskiej.
Powietrze stało się lekkie do oddychania i świetlane jak gaza srebrna. Pachniało fiołkami.
Spod wełnianego jak białe karakuły śniegu wychylały się anemony drżące, z iskrą
światła księżycowego w delikatnym kielichu. Las cały zdawał się iluminować tysiącznymi światłami,
gwiazdami, które rzęsiście ronił grudniowy firmament.
Powietrze dyszało jakąś tajną wiosną, niewypowiedzianą czystością śniegu i fiołków.
Wjechaliśmy w teren pagórkowaty.
Linie wzgórzy, włochatych nagimi rózgami drzew, podnosiły się jak błogie westchnienia w niebo.
Ujrzałem na tych szczęśliwych zboczach całe grupy wędrowców, zbierających wśród mchu i krzaków
opadłe i mokre od śniegu gwiazdy. Droga stała się stroma, koń poślizgiwał się i z trudem
ciągnął pojazd, grający wszystkimi przegubami.
Byłem szczęśliwy…”
Odkryte malowidła Schulza … freski
http://www.brunoschulz.org/freski.htm
tam też wszystko o losach fresków, tych co zostały i tych co wywieziono do Jerozolimy
Krajobraz z drzewem i ptakiem…. /Para dzieci
...