O Matko kochana....ile ja się strachu najadłam....
Wszyscy znikneli..ja sama..Hucuł gdzieś w krzakach.
Wolam..Basiu....Tereso...i wszystkich po kolei..a tu nic..ni widu ni słychu.
Mówię sobie...kobieto..nic to..nie bój się...przeciez nie zostawili by Cię na Hucuła chuć...
No i wreszcie..gdzies w oddali widze swiatło..to Nasza Zielona Drużyna...tylko jakby mniej z niej zostało.
Moze ta nalewka na spanie tak zadziałala..a moze juz w domu siedza sobie i wspominaja Huculszczyzne.
Ostatnio...mialam puścic się owej liny.
Ale się nie odpielam.
Dajcie znać..co dalej