przez Ściana N, 14.01.2007 15:13
Nazywam sie chyba Sciana. I chyba jestem zdrowa. I chyba slysze co sie do mnie mowi. I chyba nie wale lapa tygrysa w sam srodek bojsowego stolu. I chyba trzymam jezyk za zebami. I chyba jestem dobrze wychowana. I chyba nie mam goraczki. I chyba znowu zapomnialam, ze trzeba sie oszczedzac. I chyba.......eeee taaaam...przeciez widze, ze Druhny ziewaja.
No to wklejam wierszenke - musze cos zrobic, bo jak zamkne oczy, to widze i slysze tylko jedno: "Sciaaaaaaaaaaaaaaaaaanaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Teeeeeeeeeeeeeeeeaacheer".
"Deszcz jesienny" (Alberta sie pyta czym sie rozni deszcz jesienny od zimowego...) /przymiotnikiem. Podpisano: Tlumaczka z UN (kuzynka Alberty)/
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny (patrze na szyby widze jutrzniowe slonce, deszczu ani sladu) /nie....to tylko lzy...kap kap plyna lzy...czy Druhny tez tak sie wzruszaja, jak widza, ze dzieciom SIE CHCE/
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny (pluszcza to fale panie Poldku, deszcz NIE pluszcze) /pan Fizyk rzuca rekawice panu Poldkowi. Bedzie pojedynek. Ktora Druhna mdleje?/
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...(z tym wersem tez sie nie zgodze, dzdzeszcz jest mniejszym deszczem, w ogole sie go nie slyszy) /Alberta pyta "co to jest dzdzeszcz?" Odpowiedz: to taki deszcz, ktory tlucze w okno. Tak prawie telepatycznie, bezdzwiekowo/
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną (prosze wylaczyc telewizor, co to za makabre ogladamy. A pamietacie jak Izanna wniosla byla do Kredensu telewizor i jak go Sowa chciala wyrzucic przez okno? Czy jakos tak...Bronka i Andora, Druhny sprawdza moze.) /a Druhna Emcia polozy sie na kozetke za brak archiwalnej pamieci/
I światła szarego blask sączy się senny...(swiatlo jest dzisiaj SLONECZNE, chce sie zyc!) /a to dzisiaj bylo slonce na niebie? Aha-czek. "Moje" dzieci to dopiero daly czadu. Porazenie sloneczne trzeciego stopnia/
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...(hi hi, cos mi sie przypomnialao. Moja znajoma fryzjerka opowiadala mi jak to jej dziecko dostalo od pani "science project", ktory polegal na policzeniu ile kropli deszczu spada na dach. T. ogarnal na taka perspektywe szal i powiedziala pani nauczycielce zeby sowie sama liczyla krople deszczu....Zeby moj W. dostal taki projekt to by bylo cudnie...) /niech juz spadnie ten deszcz, to Wam policze ile kropel spadnie na MOJ dach. Eeeee...tam, co bede liczyc. I tak wiem, ze spadnie DZIEWIEC/
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze (ekhm...ekhm...a co te mary robily cala noc zamiast spac?) /przygotowywaly ART PROJECT? Nie?! A to moze bolal je brzuch, bo jedno dziecko jest homesick? Tez nie?! A to nie wiem. W nosie mam mary/
Na próżno czekały na słońca oblicze (no jak to na prozno?! Przeciez trabie na cale HP! SLONCE wlasnie sie zaczyna panoszyc na niebie, ale w nocy byl przymrozek, acha.) /a to moze nazywam sie SLONCE, a nie chyba-Sciana?/
W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,(a co to byla za pustynia? Lubie wiedziec dokad wedruja sny na jawie) /a o "jawnej pustyni" Druhna nie slyszala?/
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...(a to teraz przeprawiaja sie chyba przez Ocean Spokojny) /na horyzoncie widac wyspe. Bronka! Ile mi zostalo dni do urlopu?/
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby(aaaa, potargana burka na wichurze, znowu bedzie w nocy straszyc) /poprosze dzisiaj o spokojny sen. Wdech. Wydech. Jutro spotkanie z bojsami/
Szukają ustronia na ciche swe groby (prosimy bardzo klomba jak stala tak stoi! Wszystkim gosciom rada, "dress code" nie obowiazuje.) /Alberta chcialaby sie zabawic z Hobbitami w "hide and seek". W klombie/
A smutek cień kładzie na licu ich młodem...(z cieniami to wiadomo jak jest...no...klada sie) /na podlodze czy na scianie?/
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem (Hobbity niosa tasme miernicza, beda mierzyc dlugosc) /moze i zmierza. Cos mi sie wydaje, ze Hobbity jeszcze nie jadly kolacji/
W dal idą na smutek i życie tułacze,(phi, tulaczka tez moze bec wesola, zeby sie smiac ze smutku wystarczy podszkolone PH) /trzeba szukac jasnosci@Trzynastka. Gdzie jest moja latarka albo swica? Hi hi/
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...(a jak pieknie placze Szczescie...) /dziekuje Ci Emciu-baby za ten piekny wers. UNIKATOWY/
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny (a skad mial numer telefonu?) /yellow page - Prawda Oczywista/
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny (oooo, teraz Hobbity beda lapac dzdzeszcz do naparstkow, pozniej wleja wszystko do szklanek i kubkow i zrobia domowej roboty dzdzeszczowke z cytryna. Sowa, poczestujeszcz sie pierwsza?) /a czy cytryna bedzie organiczna?/
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...(taaaa, zeby tylko szyby nie rozwalily, zimno dzisiaj) /to trzeba sowie rozgrzac serce, phi!/
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną (taaaa mokna....., to sie u nas nazywa "jesienne porzadki", hihi) /stawiaMY na wiosenne, co nie?/
I światła szarego blask sączy się senny (jeszcze troche popada i sie szyby przejasnia, ciut zakurzone sa, no co? Przeciez mowie ze mieszkam przy ulicy, no.) /zaraz wpadnie Sanepid a la Kangurzyca i bedzie sie dzialo/
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny(zatyczki na uszy poprosze) /zeby tak przed Swietym Deszczem sie zatykac, to przeciez obraza majestatu/
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny (kot poszedl byl na spacer, booooo, no ptaszki cwierkaja...) /Alberta pyta: "czy Sowa cwierka?" Sowa - do odpowiedzi/
Kto? nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...(.....wiecie co, to jest NAPRAWDE bardzo smutny wiersz....nic na niego nie poradze, dalsza czesc zostawiam w Swietym Spokoju. Dobrego Dnia Druhny) /zaraz tam "smutny"! Normalny - zyciowy, phi!/
Pan Poldek + (Emcia, uciekam przed smutkiem dzisiaj, bo ostatnio jakies takie wiesci niewesole dookola) + /Sciana, gdybym uciekla przed smutkiem, to nie bylabym soba/