W 2000 roku mieszkałam w miejscu, gdzie oglądałam na kasecie video "You've got mail". Kilka lat później miałam komputer z pięciogodzinnym albo piętnastogodzinnym dostępem do internetu. Nie wiem, kto mi powiedział o Pani stronie. Wchodziłam w jedno lato, ściągałam wpis, wklejałam do worda i czytałam po kilka, naście?, dziesiąt? Mówiłam potem, że zatrułam się Jandą. Czytałam, czytałam. Teraz myślę, skąd miałam tyle czasu? Pewnie to była forma odpoczynku. Komputer parę razy musiał być naprawiany, formatowany, nie ma tamtych wpisów. Mam wszystkie książki. Jak chcę się podtruć Jandą, sięgam. Zostawiam na złe czasy. Chodzę wtedy za mężem i czytam. Książkę "Rozmowy z dziećmi" - "przeczytałam" od końca, ostatni wpis i zostawiłam na najgorsze czasy. Czy to nie tam jest wpis o telefonie? O Pani mężu? Wchodzę tu codziennie. Jest coś, czy nie - sprawdzam. Tylu ludzi odeszło z mojego życia, a Pani jest.
Moja "wiśnia" też zakwitła. W tym roku obserwowałam ją od początku, od pączków - nie zapomniałam.
Pozdrawiam Panią serdecznie.
a