Szanowna Pani Krystyno
W niedzielę 22 marca wybraliśmy się dużą grupą przyjaciół (14 osób) na Upadłe. Wszyscy szliśmy tak naprawdę dla Pań: Cieleckiej i Ostaszewskiej. Dla nich warto. To ich spektakl. To świetne aktorki, których nie można ot tak z marszu oglądać w Warszawie w lekkim repertuarze bo wiadomo że to Panie Krzysztofa Warlikowskiego a każdy dobry teatroman wie jaki repertuar On sobą reprezentuje.
Panie grały wybornie choć z lekką przewagą w kierunku Pani Ostaszewskiej choć nie twierdzę, że Pani Cielecka była słabsza czy gorsza.
Spektakl zabawny ale nie śmieszny. Na widowni było słychać śmiech publiczności od czasu do czasu ale nie salwy śmiechu przerywane brawami. Pamiętam ten sam spektakl sprzed kilku lat zrobiony w Teatrze Kwadrat z Paniami: Kasprzyk i Barszczewską... widzowie dosłownie leżeli ze śmiechu na podłodze.
Pani spektakl zrobiony na dobrym porządnym poziomie. Widać Pani troskę o najdrobniejsze szczegóły w spektaklu i to uwiarygadnia przekaz.
Wszystko super ale....
Czym spowodowane są 2 długie przerwy podczas spektaklu (każda trwała ponad 15 minut), które delikatnie rzecz ujmując trochę przeszkadzają bo są za często i wybijają z rytmu oglądających spektakl?
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia na pewno na Callas, którą przypomnę sobie po spotkaniach w Powszechnym.
pomarańcz