Droga Pani Krystyno,
W ferworze różnych spraw ostatnich tygodni i z powodu niedoboru czasu wolnego nawet nie zrobiłem kartki, choć cały czas miałem to z tyłu głowy. Podziwiam za to wszystkich, którym się udało plastycznie uwiecznić dzień teatru i wyróżnić Polonię oraz Och-Teatr. Nie zmienia to jednak faktu, że w obu tych miejscach czuję się jak u siebie - takie miejsce, co przygarnia zbłąkane istoty, łaknące czegoś innego niż codziennego znoju zawodowo-domych obowiązków. W piątek była Pani wspaniała w "Białej bluzce", którą widzieliśmy pierwszy raz. I wstyd się przyznać, nawet opowiadania nie zdążyliśmy przeczytać. Ten spektakl, ta sztuka ma w sobie coś, co jak dzwonek odzywa się w głowie, ... Elżbieta (Krystyna) i ich (jej) głos w tylu sprawach... Kurcze mimo upływu czasu jakaż aktulana jest "Biała bluzka". A "Orszaki dworaki" do dzisiaj dźwięczą mi w uszach - to jest piosenka, której należałoby uczyć w szkołach. Dziękujęmy!
Pani Krystyno,
Niezmiernie przykro mi, że musiała Pani doświadczyć tak brutalnie rzeczywistości. I zachodzę w głowę, kim były matki tych panów, co nie potrafili zachować się jak dżentelmeni, jak ich wychowywały? Pani kuzynka trochę ma racji, że taki stan rzeczy to między innymi wynik rozpieszczania chłopców, którzy nigdy nie stają się odpowiedzialnymi za siebie facetami. Ale jako codzienny użytkownik komunikacji miejskiej nie tylko w Warszawie stanę w obronie tych panów, którzy potrafią ustępować miejsca paniom bez względu na wiek. I nie tylko panowie w wieku dorosłym, ale zdarzają się młodzi dwudziestolatkowie, a nawet nastolatki. Należą jednak do rzadkości. Niestety. Zdarza się, co mnie do pasji doprowadza, gdy widzę, jak "chłopcy" nie potrafią ustąpić miejsca ani starszym paniom - nie potrafią w nich dostrzec swoich matek, czy babć, ani kobietom w ciąży. W dużych miastach to też anonimowość powoduje obojętność wobec innych. W małym miasteczku zaraz zostałby wyktnięty za brak szacunku, choć i to się zmienia na niekorzyść tych ostatnich. Najgorsze jest jednak to, że ogólnie wzrósł poziom chamstwa, bezczelności i egoizmu wśród użytkowników komunikacji publicznej. Wylgarne słownictwo, słuchanie muzyki z telefony komórkowego nie przez słuchawki, ale z głośnika, picie alkoholu. Trzymanie nóg na siedzeniu - coraz częściej widoczne. Wiele czynników na to wpływa. Kiedyś usłyszałem podczas jednej z rozmów: po co mam ustępować kobietom, skoro chcą równouprawnienia, to niech stoją tak jak my. Panowie często nie wiedzą, na czym polega szacunek wobec kobiet bez względu na parytety czy parapety i inne. Dwa - boimy się często zwrócić uwagę, bo nie wiadomo, jaka będzie reakcja. A wystarczy kulturalnie i spokojnie poprosić. I zazwyczaj skutkuje. Byłem też kiedyś świadkiem i uczestnikem takiej sytuacji: Pewien starszejszy pan nie umiał poradzić sobie z komórką, w której włączył jakiś dźwięk i nie umiał tego wyłączyć. Nie odważył się też poprosić o pomoc współpasażerów, więc wziąłem od niego komórkę i podałem mojej narzeczonej, która szybko problem rozwiązała i wytłumaczyła panu, co robić. W międzyczasie jakiś cham w wieku około 50 lat bezpardonowo nakrzyczał na starszego pana - no wyłącz to dziadku, dać takiemu komórkę! Kiedy mu odpowiedziałem - trochę szacunku wobec starszych, zamknął się, ale całą drogę pod nosem mruczał jak prawdziwy malkontent, który raczej powinien lektyką jeździć niż autobusem z innymi ludźmi. I to też jest problem - brak szacunku wobec ludzi w wieku sędziwym. Na szczęście nie zawsze i nie wszędzie - jak podczas "Białej bluzki" w piątek, gdy w pierszym rzędzie na przeciwko nas siedziała starsza pani, która poruszała się o kulach, a obsługa przyniosła jej podnóżek i ułatwiła poruszanie się po teatrze. To jest właśnie szacunek wobec starszych, którego należy uczyć! Piękne to było! Przecież nasze babcie, dziadkowie, rodzice oni tworzyli naszą przeszłośc, stanowią o naszej tożsamości - nie wolno nam o tym zapominać.
Pozdrawiam serdecznie,
Jakub Burchart.