Pani Krystyno, marzyła mi się kiedyś "Biała bluzka" i proszę, była! Nie w całości, ale taka "składana" forma koncertu bardzo mi się podobała. Można było się w tych piosenkach przejrzeć jak w lustrze. Rodzimy się, tańczymy jak wariatki, marzymy o wielkim sukcesie, albo o prawdziwej miłości. Potem zakręt, a za nim albo spełnienie, albo kolejny wiraż... Jak w życiu. Stajemy się inspiracją dla poetów, albo umawiamy się z Johnym um halb vier, jak nie jesteśmy leniwe, oczywiście.
Słodko, gorzko, nostalgicznie, pięknie. Taki świąteczny prezent z mężem sobie zrobiliśmy. Znowu w czwartym rzędzie, ale za to na samym brzegu, mogłam siedzieć wygodnie jak królowa, Wiktoria, zakładając nogę na nogę. Chociaż królowe chyba tak nie siadają.
Dziękuję za wspaniały wieczór i życzę spokoju świątecznego, a potem samych słonecznych dni, z lekkim grzmotem od czasu do czasu, dla orzeźwienia.
Serdeczne pozdrowienia z Gdańska, Anita.