przez annakm1 N, 17.02.2013 20:30
Dobry wieczór Pani Krystyno! Od parunastu dni śledzę Pani nową historię z Sonią. Ja też jestem wolontariuszką Fundacj Zwierzęta Krakowa. Razem z koleżankami organizujemy akcje " Przygarnij kota" w innym krakowskim centrum handlowym. Zdarza nam się też naturalnie ratować psiaki. Szukałam domu dla suczki, którą Pani adoptowała, widziałam ją u Gosi ( ta wolontariuszka z M1). I oczywiście najpierw się uśmiałam, a potem popłakałam, gdy Gośka opowiedziała mi o całej historii adopcji. Dziewczyna faktycznie Pani nie rozpoznała ( sic!). Jestem szczęśliwa, że nasz wysiłek, zaangażowane emocje, czas i przede wszystkim serce, nie idą na marne. Sama znalazłam już domy paruset kotom, zawsze mam w domu jakiegoś " na tymczas". To jest jak narkotyk, uzależnia. Gratuluję odwagi zabierania Soni z sobą wszędzie, w naszym, jeszce ciągle bardzo prymitywnym społeczeństwie, jest to zachowanie bardzo wychowawcze. Uff... ależ górnolotnie to zabrzmiało. Cóż zboczenie zawodowe. Jestem germanistką, od wielu lat pracuję w liceum, pełnię funkcję wicedyrektora ( też niestety od paru ładnych lat). I już całkiem na marginesie ( jako Krakuska) :np. Ewa Demarczyk nigdy nie musiała strojem i wyglądem wdzięczyć się do publiczności. Pani też nie musi.I nie musi się Pani tłumaczyć ze stroju na premierze. ( No cóż, znowu belfer ze mnie wychodzi!) Serdecznie pozdrawiam - Anna Konarska - Miazowska, Kraków