z doniesień jeszcze gorących niczym świeże bułeczki - a może raczej pieczona na scenie szarlotka

To musiało być niezwykłe uczucie dla Obu Pań - nieczęsto bywa się przecież za życia Bohaterką sztuki - i rzadko kto ma okazję grać - czy raczej, jak Pani zamierzała, relacjonować - ze sceny czyjeś życie i emocje na oczach Samej Zainteresowanej.
Tą nocną już porą chciałabym Pani serdecznie pogratulować oraz życzyć powodzenia jutro, podczas warszawskiej premiery, i oczywiście wszystkich następnych wieczorów z Danutą W.
Pozdrawiam serdecznie,
Kinga