Szanowna Pani Krystyno,
jakżesz ja Pani jestem wdzięczna za tę Danutę!
Gdyby nie Pani - więcej niż pewne - nie sięgnęłabym po tę książkę.
Przymierzałam się jak do wyjątkowo uzbrojonego jeża do tych tajemnic i marzeń... W trakcie czytania ganiłam się co rusz za to własne jakieś niezrozumiałe uprzedzenie. Po lekturze pozostał mi ogrom wzruszeń-poruszeń i może trochę poszerzył horyzont myślowy.
Teraz przełączam się już na myślenie jak Pani to po swojemu przetworzy i uświadamiam sobie (po raz kolejny) ile ról Pani w sobie nosi, ile wciąż się w Pani mieści
No to oby już był ten październik i "Danuta W." na scenie.
Słodkie męczarnie oczekiwania...
Pozdrawiam bardzo serdecznie,
Alisa