Jak to dobrze (dla nas widzów i admiratorów), że udaje się Pani wykroić czas z codziennej zajętości na takie spotkania jak to sobotnie. Nie dość, że pełne uśmiechu, szelmowskiego i życzliwego, to jeszcze tyle różnych historii, i to jak opowiedzianych!
Tak pomyślałam, jeszcze przed spotkaniem, że młodo sobie Pani wzięła taką Fedrę czy Callas na warsztat Helen Mirren dobiegała 65-tki wcielając sie w Fedrę, Tyne Daly gra "Master class" w podobnym wieku, i jak mówi (uśmiechając się niczym kot z Cheshire) tylko w teatrze biała 20-letnia kobieta mogła zagrać 9-letniego czarnoskórego chłopca, telewizja by tego nie zniosła
Powiedziała Pani, że ma nadzieję, że publiczność ufa Jej gustowi w doborze repertuaru teatralnego, a przecież Pani nas sama, zupełnie mimochodem, wychowała, więc inaczej chyba być nie może Różnorodność tych wyborów jest niesamowita, ale zawsze serce się cieszy, kiedy mówi Pani o nowej roli dla siebie, no nie chce być inaczej... I tak jest dobrze. Сердцу не прикажешь
Serdecznie pozdrawiam!