Wieczór tak szybko przemknął, przegalopował i jak zwykle pozostawił niedosyt. I tak dzieje się zawsze, gdy wybrzmiewa Pani głos. Napisałabym, że syreni, ale to chyba niezbyt elegancko, chociaż siła przyciągania zdecydowanie tego kalibru.
"BB" wciąż nie chce mi dać spokoju, ale to doprawdy nadzwyczaj miłe, że czar nie słabnie z każdym kolejnym spektaklem. Tyle frymuśnych skojarzeń, emocji, ale też zapętlenie w czasoprzestrzeni i wzruszenie. Po całym dniu w świecie jakiejś niedorzecznej papierologii wyczekiwany powiew ulotnej magii. Luksus. Ukojenie.
A za oknem grudzień się skrada. Oby nie przegonił tak zupełnie słońca. Dobrych dni dla Pani, w tempie zapewne, jak zwykle - szaleńczym. I dziękuję za możliwość schronienia się w Pani królestwie, kiedy rzeczywistość skrzeczy i skrzeczy...