Droga Pani Krystyno!
Kiedy wczoraj przeczytałam Pani wpis w dzienniku i tą końcową refleksję dotyczącą "Boskiej" zrobiło mi się trochę głupio, że jakby przeze mnie, bo dla mnie między innymi, musi Pani grać. I to właśnie "Boską" w tak trudnym dla Pani momencie. Jednak w teatrze ubawiłam się setnie choć na chwilę zapominając o świecie realnym, jak mówi Florence przereklamowanym. Każdemu z nas czasami potrzebne jest takie odreagowanie , śmiech , mimo wszystko. To, że zagrała Pani fantastycznie jest oczywiste ale szczególnie urzekł mnie ten moment nieskontrolowanej wesołości, że tak to nazwę, podczas hiszpańskiej pieśni. Wówczas pomyślałam sobie , że i Pani udało się troszkę odreagować , ucieszyć.W dodatku uczyniła to Pani z takim wdziękiem i tak po prostu, naturalnie i bardzo Panią, za to także, podziwiam i cenię. I wiem, że nie jestem w tym odosobniona.
Ściskam Panią serdecznie , życzę dużo siły w tych miłych ale także w tych trudnych chwilach.Dziękuję za wczorajsze popołudnie i cieszę się na każde kolejne spędzone z Panią ,bądź w Pani teatrach.
Wszystkiego dobrego
Ewa Sobkowicz