Pani Krystyno,
dzisiaj osiągnęłam szczyt wariactwa. Jak na mnie.
Wczoraj późnym wieczorem dowiedziałam się, że w styczniu w Poznaniu będzie Boska!, a ku memu zmartwieniu, iż sprzedaż biletów ruszyła już ponad dwa tygodnie temu. Z nikłą nadzieją na ich zdobycie zadzwoniłam dzisiaj do Opery i ... gdy dowiedziałam się, że jeszcze są, ale nie można rezerwować - tylko kupić - wyprysnęłam z domu w trymiga. W połowie filmu, nie dopijając kawy... Ale jak było warto! Pół godziny później wracałam do domu dzierżąc w dłoni dwie przepustki do świata Boskiej. I to w I rzędzie! Prawie zemdlałam ze szczęścia przy tym okienku kasowym!
A po tym jak kilkakrotnie nie udało mi się "wydzwonić" biletów na BOSKĄ! w Polonii szykowałam się niemalże do szturmu na Operę. Super.
Oj Pani Krystyno, ma Pani niesamowity dar wyzwalania radości w ludziach. Nawet w takich, którym o spontaniczną ekscytację bywało trudno.
Dziękuję, że Pani jest. Nie tylko w Warszawie
Do stycznia jeszcze trochę, tymczasem do zobaczenia za tydzień (szkoda, że tylko w teatrze...) na Szczęśliwych dniach i Shirley.
I powodzenia w tym dwudniowym maratonie, bo spektakle z kategorii wyczerpujących.
N.