Dzien dobry Pani Krystyno kochana!
Nie uwierzy Pani, ale pisze do Pani z Warszawy, gdzie siedze i ubolewam nad tym, ze nie moge sie z Pania spotkac!!!!! No rwe wlosy z glowy, bo myslalem, ze po prostu tak jak w domu, mozna bedzie Pania zastac codziennie w teatrze, a tu nic!!!! Graja dzis "Ojca Polskiego" i nic z Pania. Wierze, ze sztuka jest swietna, ale naprawde chcialem przyjsc czy to na "Dancing" czy tez "Boska" czy w ogole cokolwiek z Pania i sie przywitac i przedstawic, bo wierze, ze skoro ja Pania znam i w jakis tam sposob z Pania rozmawiam, to powinienem sie tez Pani pokazac, zeby Pani wiedziala kim ja jestem. A tu nic!!!! Strasznie Pania przepraszam, za zle zaplanowanie podrozy, bo ogolnie to juz jutro wyjezdzam po 3 tygodniach wojazowania po Gdansku (moim ojczystym miescie), Berlinie i Pradze, gdzie razem ze znajomymi pojechalismy na zwykla jesienna podroz po Europie, ktora okazala sie byc wycieczka zycia. Po pierwsze w Berlinie znalezlismy sie w odpowiednim czasie i swietowalismy z wszystkimi 20 lecie upadku muru, a pare dni pozniej bylismy w Pradze na 20 leciu Rewolucji Aksamitnej. Nie wiem jak i czemu tak wyszlo, ale to ja zaplanowalem te wszystkie wycieczki, zeby pokazac przyjaciolom MOJA Europe! No i okazalo sie ze dla nas wszystkich byla to wycieczka zycia!!! I jak tu sie nie cieszyc???
Jeszcze raz strasznie Pania przepraszam i mam nadzieje, ze dam rade to naprawic w maju przyszlego roku, kiedy bede na 60 urodzinach mojej mamy.
Serdecznie Pania pozdrawiam tym razem z okropnie brzydkiej, szarej i zimnej Warszawy.
Piotr z Florydy