)))Uśmiałam się!!!
Przeczytałam przed chwilą w Pani Dzienniku historię o karniszach napakowanych krewetkami,kawiorem i jednocześnie zamyśliłam się...
Daje dużo do myślenia.
Ma wnętrze;-),drugie dno, ta opowieść.
Bardzo Pani dziękuję za to,że można do Pani napisać,dziękuję też za piękne,szczere słowa w czasopiśmie"VIVA".Ja także pewnego dnia nagle straciłam poczucie bezpieczeństwa...
Identycznie jak Pani.Mam Synka więc jestem ale życie przyrównuję teraz moze banalnie /ale tak czuję/do kruchej,cennej chińskiej filizanki z porcelany.Trzeba się nią cieszyć i częstować gościa herbatą właśnie w niej i samej z niej pić a nie trzymać w kredensie i tylko na nią patrzeć.
A z karniszy będę sie śmiała,bo rozwód też /a jakże!/mam za sobą i jak to u nas ludzi nuta małej satysfakcji nie zaszkodzi:-).
Pozdrawiam najserdeczniej.
P.S.Mój liścik jak zwykle "na nieżaden temat" i chaotyczny ale spontaniczny.
Wszystkiego dobrego.
Ilona.