Droga Pani Krystyno,
która to już noc z kolei, gdy odnajduję przy Pani chwile wytchnienia..
Po czerwcowym Dancingu w Polonii wiedziałam, że długo nie odważę się włączyć płyty z muzyką z tego spektaklu. Jakoś wyjątkowo zamieszkał on w moim sercu i pamięci. Obrazy z niego powracają wciąż jak żywe. Widzę tancerzy płynących po scenie i Panią oplecioną przez ich ramiona. Tę cudowną grę świateł, półcieni tworzących niepowtarzalną atmosferę tajemnicy, zagadki, nie dopowiedzianych słów..
Nie pamiętam takiego lata jak to. Jakby coś wisiało w powietrzu.. W tym roku nie mam wakacji.
Dni zagęszczają się. Wciąż mam wrażenie, że czegoś nie zrobiłam, o czymś zapomniałam. Każdy dzień przynosi nowe problemy, nowe sprawy do załatwienia. Odchodzą wielcy, chorują bliscy. Tyle rzeczy wciąż jest w zawieszeniu, a życie nie przynosi prostych rozwiązań.
Gdy kładę się nocą do łóżka z opuchniętymi stopami, przygnieciona duszącym powietrzem, umęczona bezsennością marzę tylko o jednym. Żeby choć na chwilę wyprostować myśli i oderwać się od rzeczywistości. Parę dni temu w taką noc powróciłam do Dancingu. Zamknęłam oczy, a ze słuchawek popłynęło tak potrzebne mi ukojenie. Od paru nocy muzyka ta jest moim wytchnieniem i ucieczką. Dodaje mi sił na kolejny dzień.
Niesamowita i fascynująca jest ta płyta..
Od pierwszego do ostatniego taktu brzmi jak skończone, doskonałe przedstawienie. Tu nie ma nic przypadkowego. Słucha się jej jak opowieści. Jest jak tchnienie lata, powiew jesieni i chłód krystalicznie czystej zimy.. Pan Satanowski skomponował niepowtarzalną ucztę muzyczną, gdzie instrumenty naśladują melodię słów i podkreślają wymowę treści. Mogłabym godzinami opowiadać o współbrzmieniu gitary, saksofonu, fortepianu.., przejmujących akordach i cudownym klimacie utworów. Czuję niemalże zapach zadymionych kawiarenek, gwarnych pubów jazzowych, ulicznych jarmarków. W wyobraźni przenoszę się do wielkich sal balowych i patrzę samotnie na taflę jeziora, gdy z oddali dochodzą dźwięki muzyki..
Pani głos w tak bezpośrednim kontakcie brzmi jak rozmowa z dawno nie widzianą przyjaciółką. Ileż w nim jest tęsknoty, marzeń, nie spełnionych nadziei, przemijających wspomnień, uczuć.. Przepięknie Pani interpretuje poezję Pawlikowskiej. Mam wrażenie, że mogłaby Pani śpiewać bez wypowiadania słów, a treść można byłoby bez trudu odczytać z barwy i intonacji głosu..
Perfekcyjna harmonia dźwięku, śpiewu i poezji. Coś pięknego i niepowtarzalnego, czystego i prawdziwego.
I choć smutek i ostateczność płynie z jej nut, to odczuwam przy tej muzyce spokój i ukojenie.
Niedługo znów odwiedzę Pani Teatr, spotkam się ponownie po raz pierwszy z nową dla mnie sztuką. Brakuje mi tego i żałuję że nie mieszkam bliżej, choć kto wie jak jeszcze losy się potoczą..
Tymczasem wracam do Pani w muzyce, zanim zacznie się ten kolejny upalny, duszny, szalony dzień.
Ach już nie wiem Pani Krystyno jak mam Pani za to wszystko dziękować..