Ostatnim razem pisałam 25. maja.
Pisałam szyfrem, to prawda. Chyba już nieważne, iż chciałam wtedy powiedzieć, że zdarza się inaczej, niż to Pani napisała - czasem rówieśnicy mogą niewiele. Tylko nauczyciele.
Już nieważne. I nie będę tłumaczyć, dlaczego nieważne - musiałabym znów szyfrem, bo wstyd powiedzieć wprost.
Lubię skłaniać do refleksji, do zastanowienia nad tym moim pisaniem - może stąd ten szyfr? A może bierze się on z miłości do słowa, w której to miłości jestem perfekcyjna do granic możliwości, bo w najkrótszym choćby zdaniu zamykam słowa brzmiące pięknie, poetycko, słowa przemyślane od początku do końca, słowa wyszukane - a takie właśnie często są szyfrem dla innych, albo też - w najlepszym razie - bywają interpretowane na różne sposoby. Tak myślę.
I przez to nie mogę być w listach spontaniczna. Niewygodnie tak.
We wtorek "Pestka". Pamiętam, kiedy oddawałam tę książkę do szkolnej biblioteki, wychowawczyni zapytała, czy historia w niej opisana dobiła mnie. Odpowiedziałam wtedy, że nie musiała.
To był czas, kiedy byłam zmuszona grać przed innymi zadowolenie. Przy "Pestce" mogłam wysmucić się bez przeszkód, bez zahamowań - do końca.
Cieszyłam się, że nie muszę uśmiechać się ani fałszywie, ani w ogóle.
Ależ mnie ujęło "Posłanie dla nadwrażliwych". Pewnie dlatego, że sama taka właśnie jestem - (nad)wrażliwa. Pani zapewne także?
http://w358.wrzuta.pl/audio/49Vc6thnYJe ... wrazliwych