zapędziłam...się chciałam powiedzieć że "same smutne" PLUS SHiRLEY.
No bez Shirley TO SIE NIE DA ŻYC

Po tylu latach to się przywiązałam do niej...

a poza tym to uwielbiam na SV chodzić bo sobie powtarzam "Mnie problem Shirley nie dotyczy"
I co???
ostatnio to się zorientowałam że robie się Bradshaw
a nie Valentine.
Przyszedł SMS "Jade" (Pisze ON)
Gdyby mnie Pani widziała w jakim tempie sprzątam moje marynarki...
..no bo ja mam taki zywczaj że jak wchodze do domu to marynarka nie wraca do garderoby tylko na oparcie pierwszego napotkanego fotela, a ten wypada niestety w salonie...
A on lubi porządek..
No i co??? i jeszcze co??? podrzewam mu kluseczki, żeby były JAK POSTAWI TE CHOLERNĄ STOPE...
Potem se tłumacze, przecież on nie jest kretynem,
on wie gdzie są te twoje marynarki... jak go nie ma
Przecież kochasz go bo jest mądry i inteligentny...
A po cholere podrzewasz?? jak to i tak bedzie nie dobre bo nie umiesz gotować....
Pocieszam się że nie mówie do ściany (jeszcze??). Jeszcze mówie do niego. I mam nadzieję że ten stan się utrzma.(Boże jak ja lubie jak on mówi...)
No więc PROSZE GRAĆ TĄ SV... i Boską też



SV bo się muszę kontrolować

a Boską bo BOSKA JEST BOSKA

te smutne to ja lubie bo ma taki smutasowy chrakter
(ja i moja depresja lubimy se tak popłakać, nie?)
BARDZO BARDZO wielkiego uśmiechniętego przytulaka przesyłam