Kochana Pani Krystyno,
Parę lat temu w kilka tygodni po śmierci mojego Ojca byłam na Jego grobie. Na drzewach nie było już żadnych liści (przełom listopada i grudnia) grób sprzątnięty.... i nagle nie wiadomo skąd powoli opadł piękny klonowy żółty liść... Może gdybym była tam sama nie byłabym pewna tego co się stało. Ten liść podniósł mój mąż i bez słowa podał mi. Jest w domu ususzony w antyramie.
To nie koniec, kilkanaście dni temu byłam na grobie niedawno zmarłej mojej Mamy, w pewnym momencie podeszła do nas wiewiórka i znów mój mąż zwrócił mi na nią uwagę. Odwróciłam się i zaczęłam do niej mówić tak, jakbym rozmawiała z Mamą. Kręciła się bardzo blisko nas potem bez pośpiechu odeszła.
Wierzę w Świętych obcowanie....
Serdecznie pozdrawiam i życzę udanego jak zwykle urlopu