Witam Pani Krystyno.
Po maturalnych stresach pojechałem z dwójką przyjaciół nad morze. Przeszliśmy plażą w sumie jakieś sto kilometrów, na plaży spaliśmy (marznąc niemiłosiernie), na plaży podziwialiśmy zachody i wschody słońca i zasypialiśmy patrząc na gwiazdy.
To było Coś i matura wydaje się jakoś bardzo odległa.
Natomiast powrót tutaj, do dziennika, do forum był już bardzo pożądany.
To ważna część dnia poczytać listy ludzi i Pani odpowiedzi. Chyba po prostu zżyłem się z tym "miejscem", historie wielu piszących mnie interesują, wzruszają, bawią.
Mógłbym pisać jeszcze długo, ale jak Ania słusznie zauważyła, Pani ma i tak tyle zajęć, tyle spraw...
Chciałbym tylko zauważyć, że przyciąga Pani dobrych, ciekawych ludzi.
Pozdrawiam serdecznie
Adam
(P.S. Ostatnio znalazłem w swojej lodówce oliwki. To pewnie sprawka mojego współlokatora. I jakoś tak mimochodem odegrałem sobie fragment z "Shirley". "Ściana, jak ja nienawidzę oliwek! Ale zatnę się i będę jeść!")