Pani Krystyno,
Stoję na rogu Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich w ostatni dzień 2007 roku i czekam na sztuczne ognie nad Pałacem Kultury... Są!
Para młodych ludzi, którzy stoją koło mnie podchodzą i po angielsku składają nam życzenia. Jakie miłe! Przyjechali z Berlina. Pytają mnie skąd jestem... Odpowiadam, że z Polski, że z Krakowa... I nagle wielkie oczy... Pytają raz jeszcze. Potwierdzam więc że dobrze usłyszeli, że jestem z Krakowa. Tak, przyjechałam na sylwestra do Warszawy... Robią dziwne miny... No cholera jasna! Dziwią się i dziwią!!!
Jestem w jednej z krakowskich kawiarni. Znajomi pytają gdzie byłam na sylwestra. Wszystkim grzecznie odpowiadam, że w Warszawie... Reakcji ich nie da się opisać!!!
I tylko nieliczni nie dziwią się i nie zadają dodatkowych pytań. Oni rozumieją... Dlaczego? Bo widzieli już ze mną Shirley
Bardzo dziękuję za Sylwestrową Shirley. Bardzo. Ponieważ już wielokrotnie pisałam na temat spektaklu nie będę już się powtarzać. Chcę tylko powiedzieć, że pisząc teraz email do Pani cały czas widzę przed sobą rozświetlone niebo nad Grecją... Westchnęłam z zachwytu jak dziecko!
A atmosfera panująca wśród Pracowników Teatru pozwala mi wierzyć we wszystko!!! I za to również gorąco dziękuję.
DOBREGO ROKU!