Pani Krystyno kochana,
Smutno, smutno, melancholijnie. Nie wiem, to chyba przez tę jesień ?
Dziś odbierałam z mamą bilety na urodzinowe spektakle! Ależ miło było Panią zobaczyć, tak w teatrze siedzącą, kiedy jeszcze nic nie wiedziałam o kasie teatru od ulicy Marszałkowskiej... Moment, chwila, uśmiech, kilka słów - wie Pani jak wiele dają ?
Dziękuję.
Powiem szczerze, że fakt iż kasa jest przeniesiona nieco utrudnia mi te chwile szczęścia, te krótkie spotkania z Panią, które tak często się zdarzają.
Dziś, jak z resztą codziennie, już od dawna, myślę sobie - jak to dobrze że istnieje teatr. To moment kiedy gasną światła, kiedy nic co zwyczajne nie ma prawa istnieć, kiedy jakaś magiczna zasłona odgradza mnie od reszty świata, to kalejdoskop uczuć, gestów, uśmiechów. To dziecinna radość, wzruszenie, smutek, zawsze szczere. To najmocniejsze bicie serca, świat który nie sposób ogarnąć, tak fascynujący i bardzo bliski, konieczny by istnieć. jak tlen.
Mam nadzieję że w tym świecie jest miejsce dla mnie, że będzie.
Pozdrawiam melancholijnie.
do zobaczenia.
Zuzia Szamocka.