Witam Pani Krystyno
W książe M. Wilka [fotografia poniżej]
znalazłam fenomenalne zdanie,
„ Poprawność językowa. Niektórzy zarzucają mi, że używam archaizmów, słów dawno wyszedłszych z użycia, dialektyzmów i tym podobnych. A przecież w słownictwie – twierdzi Aleksander Brückner- wyrażają się dzieje naszej obyczajowości narodowej, wstecz aż do czasów, do których żadne świadectwa pisemne nie docierają. Ograniczenie się więc do słów będących w aktualnym obiegu jest rodzajem [size=24]kastracji. Dziw bierze, że te zarzuty pojawiają się w czasach postmodernizmu, gdy akurat w modzie są gry z przeszłością i używanie na tradycji – stylizacje , parodie, maski. Jednakże w moim przypadku nie chodzi ani o grę , ani o pastisz, raczej o świadome przywracanie do życia słów, które niegdyś zostały wyparte lub zapomniane, jak dla przykładu „oksza”, którą wprowadzam zamiast „topora” , czy też piękne „rząpie” w miejsce wulgarnego „motyla noga””.[str. 57][/size]
Ja zgadzam się absolutnie,gdyż stylizuje [używając słów, które wyszły z użycia]swoje wypowiedzi -w odpowiednich momentach i przy odpowiednich osobach oczywiście, ale bez tego moje reacje z ludzmi a i ich ze mną byłyby uboższe i nudne. Jest też element gry i testowania poziomu a to dodaje smaczku.
Ukłony