I co tu pisać Pani Jando!
W głowie mam jeszcze śmiech widowni i samej siebie, bo w końcu udało mi się, udało!!! Kilka miesięcy temu pisałam, że marzę o przyjeździe do POLONI na „Skok z wysokości”, ale nic nie toczyło się tak by wreszcie zrealizować ten plan. Już myślałam, że mam „pecha”. Ale się udało, bo Pani przyjechała do nas do Gdańska i dziś wbrew wszystkim znakom na ziemi udało się dorwać bilet.
Pani Jando, kłaniam się nisko i po prostu Panią uwielbiam (proszę się nie obawiać preferencje w normie) a dziś to już nie wiem jakich słów użyć by nie było banalnie, ale to co mi w głowie lata po dzisiejszej uczcie, to chyba to, że niech się Pani zdrowo odżywia, sprawia wiele przyjemności, myśli o chwili odpoczynku na regenerację, unika stresów (choć może teraz przesadziłam bo to raczej, jeśli o Panią chodzi, to niemożliwe) BY JAK NAJDŁUŻEJ BYĆ, być na scenie, kinie, pisać, ależ to egoistyczne, ale cóż tak właśnie jest, bo Pani nigdy nie jest za dużo.
Pani Jando, wielkie dzięki!
Serdeczności i ciepłe myśli
Magda z Gdańska