Witam Pani Krystyno.Właśnie wróciłam z Warszawy.Wczoraj byłam na Shirley...było cudownie,wyszłam z teatru pełna nadziei,wiary,podziwu...śmiałam się do łez,nawet nigdy bym się nie spodziewała ze teatr może przynieść mi tyle radości,szczęścia i przyjemności
Ma Pani cudowny teatr,jestem pod wielkim wrażeniem, wszyscy mili uśmiechnięci,czułam się niesamowicie.Powiem szczerze że jest to mój drugi spektakl z Pani udziałem i już nie mogę doczekać sie kolejnych ...zawsze moim życiem była tylko piłka nożna(trenuje w klubie)ciągłe treningi,wyjazdy,na nic czasu nie miała,ale kocham ten sport tak jak Pani aktorstwo czy śpiewanie.Po Boskiej w Gliwicach zrozumiałam ze teatr ma jakąś magie w sobie,wyciszam sie...dojrzewam w nim,zapominam o problemach,wydaje mi sie wszystko takie proste,to jest coś niesamowitego..zrozumiałam ze mogę trenować,wyjeżdżać na obozy,ale i muszę mieć czas dla siebie,na przemyślenia,w teatrze zatrzymuje mi sie czas,uspokajam się. Dziękuje Pani Krysiu za to wszystko.Będę teraz na pewno częściej w Warszawie i już odliczam do następnego spektaklu.Pati z Zabrza