Dopóki człowieka jest w stanie coś zaskoczyć, dopóty chce mu się dociekać: co, jak i dlaczego. Natrafiłam w telewizji na końcówkę jakiejś reklamy i do dziś zachodzę w głowę, jakiż to produkt mógł się tak sprzedać milionom widzów? Zdanie wieńczące spot brzmiało: „98 procent kobiet oglądając seriale wie, czego chce”.
Może jeszcze kiedyś trafię pilotem na tę reklamę TV i moja ciekawość zostanie zaspokojona. Tymczasem zastanawiam się na stwierdzeniem lektora o kobietach, serialach i chceniu. Zakładając, że każda - tylko z tych ogólnie dostępnych – stacji, ma w ramówce średnio 4 – 5 seriali, to daje kilkadziesiąt pozycji kryminalnych, obyczajowych i komediowych w tygodniu. Faktycznie może się zachcieć. Lepszej pracy. Ładniejszych dzieci. Robotnego męża. Wypasionego samochodu. Wyrozumiałego szefa. Bezinteresownych przyjaciół. I wielu innych niezbędnych do życia gadżetów. Zaznaczę w kraju, w którym średnia krajowa pensja wynosi od 1,9 – 3 tys. zł miesięcznie, a realna nie przekracza 1 tys. zł, a podstawowy zasiłek dla bezrobotnego to około 530 zł miesięcznie.
Biorąc pod uwagę tylko te dwa czynniki, oraz fakt, że szczytujemy jeśli chodzi o bezrobocie wśród kobiet UE, polskie matki, żony i kochanki, oglądając seriale rzeczywiście mogą wiedzieć, czego chcą. A raczej na co je nie stać. Nie wliczając strat wywołanych frustracją po takim maratonie serialowym, w postaci chociażby potłuczonych talerzy czy porwanej w strzępy garderoby.
Po obejrzeniu wszystkich pozycji w TV powiedzenia: „nie mam co na siebie włożyć” i „życie jest do dupy” - zdaniem specy od reklamy - tracą na aktualności. Kobieta bierze kartę kredytową, obecną w każdym domu podobnie jak szczoteczka do zębów, niezależnie od sytuacji materialnej i biegnie w miasto kolorowe, przyjazne, pachnące. Funduje sobie kreatora fryzur i stylistę paznokci, kupuje szałową kreację, wypija z przyjaciółką kawę za jedyne 40 zł, wpada na sushi do najmodniejszej knajpy, bierze masaż w ekskluzywnym SPA, wykupuje karnet do renomowanego klubu fitness i uprawia najmodniejszy w tym sezonie pilates. W drodze powrotnej odwiedza jeszcze salon samochodowy, gdzie pierwsza rata wynosi „0” i po pięciu minutach wyjeżdża z bagażnikiem pełnym niezbędnych do życia gadżetów, ślicznym mercedesem klasy A. Szczęśliwa wraca do domu. Od drzwi słyszy przeraźliwy krzyk głodnego męża, który wrócił z roboty. ”Kobieto, miałaś iść tylko po zakupy, a nie było cię cały dzień”. Kobieta rzuca w przedpokoju siaty, biegnie do apteczki po proszek przeciwbólowy i włącza telewizor, gdzie świat seriali jest kolorowy, przyjazny, pachnący i już wie czego chce!
Do drzwi puka komornik…
Pozdrawiam majówkowo.
Beata B.