Coś z codziennego życia…
Zatem…
Ona- młoda jeszcze studentka, trochę zawiedziona światem, ale wciąż pełna nadziei, że coś się zmieni… że los da jej to, co chciała mieć…
On- facet po 30stce. Wykształcony. Właściwe już dojrzały. Niezależny finansowo. Biznesmen, żonaty. Praca jest dla niego wszystkim.
Oboje- spotykają się czasem. Kiedy on akurat ma wolną chwilę, zabiera ją na kolację… nad morze… na weekend. Zawarli między sobą niepisaną umowę, że jeśli ona poczuje do niego coś głębszego… jeśli dojdzie do wniosku, że się chyba zakochała, zerwą kontakt. Dlaczego? Tak miało być lepiej dla obojga. On, jak twierdzi- bardzo kocha żonę i nie mógłby jej zostawić… a ona? Jest jeszcze młoda na pewno po takiej ‘przygodzie’ będzie chciała ułożyć sobie życie inaczej…
Rzeczywistość- umówieni byli na weekend. On niestety zadzwonił, że nie może. Ma problem z firmą, a to jest ważniejsze. Ona, nie ma pretensji. Zawsze wiedziała, że praca to dla niego najbardziej istotny element życia.
Problem- Myślała, że jak zwykle po takiej informacji przejdzie to porządku dziennego… ale się pomyliła. Poczuła, że tęskni, że myśli. Może się zakochała?
Rozwiązanie- Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć, więc chciała zadzwonić. Powiedzieć, że to koniec… ale nie może. Coś ją kurczowo trzyma… Boi się, choć wie, jaka była ich wspólna decyzja…
Co robić?!?! Sytuacja bez wyjścia…
Pozdrawiam gorąco...