Pani Krystyno,
powtórzę to, co napisałam już na Ogólnych w temacie poswięconym "MS".
Jeszcze do niedawna myślałam,
że dla pewnych rzeczy jest zarezerwowany wyłącznie jeden raz.
Że są spektakle jednorazowego uczestniczenia,
filmy tylko jednego wiedzenia,
książki jednego czytania.
Tak było z "Uchem...", z "Małą Steinberg"
z filmem "Wszyscy jesteśmy Chrystusami"
czy książką Marqueza "Sto lat samotności"
Pierwsze emocje, myśli, refleksje...
Ale warto wracać.
Przeżywać na nowo.
Trwożyć się na nowo.
Zachwycać się na nowo.
Są rzeczy - zjawiska, którymi można się zachłysnąć wiele razy,
ale za każdym razem inaczej.
Są rzeczy, które prowokują do wejścia w głąb, do środka.
"Mała Steinberg" prowokuje.
I zachęca do zagłebienia się w jej treść.
Zmusza do zatrzymania się i uświadomienia sobie rzeczy podstawowych.
Niezwykle ważnych.
"Mała Steinberg" uszlachetnia.
To, co robi z wnętrzem człowieka jest trudne do opisania.
Na "MS" byłam drugi raz.
Wczoraj tłum. Mnóstwo ludzi.
A kolejka po wejsciówki... długa :)
Pani Krystyno,
dziękuję za ten spektakl.
Można by długo o nim pisać, ale nie w tym rzecz.
Ważne, że podejmuje Pani takie tematy i potrafi je zrealizować.
Za to będę zawsze wdzięczna.
Gratuluję również rocznicy otwarcia Polonii.
Jak już niejednokrotnie pisałam - MIEJSCA MAGICZNEGO...
Życzę siły, by pokonywać kolejne przeszkody.
Bo przy rzeczach wielkich przeszkody pojawiają się często.
Życzę wytrwałości, by realizować cele wcześniej wyznaczone.
Życzę ciągłej wiary i nadziei - bo bez tego trudno żyć.
Życzę Pani TEARTU WYMARZONEGO... takiego, jaki w Pani snach.
Pozdrawiam serdecznie ;)