Janda przyćmiła aktorów Powszechnego

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Janda przyćmiła aktorów Powszechnego

Postprzez o Śr, 27.09.2006 06:12

JANDA PRZYćMIŁA AKTORÓW POWSZECHNEGO



Sztuka improwizacji to jedno z trudniejszych zadań, jakich może podjąć się aktor. Spróbował jej zespół Teatru Powszechnego i nie wyszedł z niej obronną ręką.

Od niedawna łódzki teatr pokazuje nowy interaktywny format - "Zabawę w życie" Keitha Johnstone'a. "Zabawa " nie jest tradycyjnym spektaklem. Łączy w sobie elementy teatru i telewizyjnego talk show. Bohaterem jest tu zaproszony gość - znana gwiazda lub przypadkowy widz. Odpowiada na pytania aktora-prowadzącego, a reszta zespołu ilustruje jego słowa w improwizowanych scenach. Przebieg każdego przedstawienia jest uzależniony od śmiałości i poczucia humoru zaproszonej osoby - nie każdy umie publicznie opowiadać o nieudanych związkach, albo planować własny pogrzeb. Nie lżejsze zadanie mają aktorzy, bo nie wspiera ich żaden tekst, ani plan działania. Jedyne, co im pozostaje to własna spontaniczność i kreatywność (rozwijana w czasie warsztatów z instruktorem improwizacji, Williamem Hallem).

Gościem pierwszego - w nowym sezonie - wystawienia "Zabawy " była Krystyna Janda. Wybór, zdawałoby się znakomity, bo przecież aktorka znana jest z pasji opowiadania o własnym życiu. Ale to, co miało być atutem przedstawienia, zaczęło działać na jego niekorzyść - zespół Powszechnego nie był w stanie konkurować z charyzmą i dowcipem swojego gościa.

Janda wzięła udział w "Zabawie " jako osoba prywatna, ale faktycznie publiczność zobaczyła jej kolejną aktorską kreację. Swoje wypowiedzi artystka konstruowała jak mini-spektakle - z trafnymi pointami, dbałością o rytm i umiejętnym wyczuwaniem nastroju widza. Tym sposobem zręcznie skoncentrowała na sobie uwagę publiczności. Działania aktorów Powszechnego stały się zwyczajnie zbędne. Może byłoby inaczej, gdyby ich etiudy utrzymywały wysoki poziom artystyczny i stanowiły rodzaj luźnej wariacji na temat podany przez gościa. Aktorzy usiłowali jednak wiernie naśladować opowieści Jandy, przez co pchali się w żenujące sytuacje. Anegdotę o psie, który gryzł pijanych robotników odtwarzali biegając na czworaka i rzucając się na siebie. Zabrakło pomysłowości, polotu i poczucia humoru, a wykonawcy wyglądali na skrępowanych swoimi zadaniami. Trudno im było ukryć, jak niepewnie się w nich czują. Zdarzyło się kilka potencjalnie ciekawych koncepcji, ale burzył je brak konsekwencji i precyzji wykonania. Marek Bogucki zaproponował parodię magazynu kryminalnego "997" by pokazać, jak Janda ukradła w dzieciństwie ołówek. Nie udała się jednak karykatura Fajbusiewicza, a pomysł, by Magdalena Dratkiewicz wcielała się w ołówek, niepotrzebnie złamał wybraną konwencję. Janda starała się podążyć z pomocą kolegom po fachu i zaoferowała historię swojego porodu, "bo jest łatwa do pokazania". Wreszcie sama zaczęła odgrywać spontaniczne sceny i była w tym znacznie bardziej przekonująca.

Improwizacja jest zadaniem wymagającym, więc jeśli nie dysponuje się naturalną łatwością jego realizacji, może lepiej zrezygnować lub wybrać prostszy sposób na "Zabawę w życie".

Monika Wasilewska
Gazeta Wyborcza Łódź
27 września 2006
Avatar użytkownika
o
 
Posty: 2373
Dołączył(a): N, 24.04.2005 15:00

Postprzez Krystyna Janda Pt, 29.09.2006 04:08

O cholera! No nic , pozdrawiam i dziekuję.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja