Małgorzata Walewska zaśpiewa w Teatrze Polonia
Teatr Polonia otwiera się na muzykę poważną. W piątek (29 lipca) wystąpi tam z koncertem słynna polska diwa operowa Małgorzata Walewska
"Chyba najbardziej erotyczny głos na świecie" - reklamuje się Walewska na swojej stronie internetowej www.walewska.net. Słynna polska mezzosopranistka partnerowała na scenie najwybitniejszym artystom operowym świata, m.in.: Placido Domingo, Luciano Pavarottiemu, Thomasowi Hampsonowi. Jak przyznaje, Teatr Polonia będzie najmniejszą sceną, na jakiej występowała. W programie jej koncertu znalazły się arie z dwóch XIX-wiecznych francuskich oper: słynnej "Carmen" Georges'a Bizeta i "Samsona i Dalily" Camille'a Saint-Saëns'a.
- Będzie to muzyczny portret dwóch silnych kobiecych postaci, pełnokrwistych i namiętnych. Dla Carmen ważna jest miłość i wolność. Kocha gorąco i szczerze. Natomiast Dalilą kieruje pragnienie zemsty. Miłość wykorzystuje ona do osiągnięcia swoich celów - mówi Małgorzata Walewska - Obie są kobietami fatalnymi, przywodzącymi mężczyzn do zguby, niesłychanie wyrazistymi. Łączy je także język wypowiedzi - francuski, który jest mi bliski. Myślę, że program przekona nie tylko fanów opery.
W Teatrze Polonia opera gościć będzie po raz pierwszy, choć scena Krystyny Jandy nie zamyka się na wydarzenia muzyczne. Jest też miejscem koncertów jazzowych.
- Małgorzata Walewska jest doskonałą artystką i bliską mi osobą. Z radością przyjęłam jej propozycję koncertu - mówi Krystyna Janda, szefowa Polonii.
Ale Walewska nie tylko zaśpiewa. Opowie o różnych żartobliwych i dramatycznych okolicznościach, jakie towarzyszyły jej, kiedy śpiewała partie Carmen i Dalily na scenach operowych świata. A jest co wspominać. Carmen to oprócz Amneris w "Aidzie" Verdiego czołowa rola Małgorzaty Walewskiej, którą 11 lat temu debiutowała w warszawskim Teatrze Wielkim. Wzbudziła wówczas podziw swoim nieprzeciętnym wyczuciem sceny.
- Kreowałam ją w sumie dziesięciokrotnie - podsumowuje Walewska. - Ostatnio w Hali Ludowej we Wrocławiu, gdzie wystąpiłam w bardzo efektownym wizualnie przedstawieniu. Następnie w Gliwicach w stulecie wystawienia "Carmen" w tamtejszym, wówczas jeszcze niemieckim teatrze, oraz w Finlandii. Ten ostatni spektakl był trochę feminizujący, ponieważ pracowały nad nim w większości kobiety: reżyserowała go Szwedka, a prowadziła dyrygentka także ze Szwecji.
Z Dalilą artystka jest mniej związana, rzadziej ją wykonywała, ale za to z jakim sukcesem. W marcu ubiegłego roku kreowała ją w nowojorskiej Metropolitan Opera. Był to jej debiut na słynnej scenie, u boku José Cury. - Scena, w której uwodzenie było samą przyjemnością - wspomina śpiewaczka.
Anna S. Dębowska
Gazeta Wyborcza Warszawa
27 lipca 2006