Pani Krystyno!
Czegoś tutaj nie rozumiem.
Wspólnota przywłaściła sobie i ogrodziła teren należący do miasta. Tak?
Co by się stało, gdybym nagle weszła do mieszkania któregoś z członków tej wspólnoty, odgrodziła sobie kawałek ich salonu i powiedziała, że tutaj ja będę parkować swoją hulajnogę???
Niestety, w niektórych pokutuje jeszcze cały czas sposób myślenia: należy do miasta, znaczy się wspólne, a jak wspólne to niczyje...
A ja jako mieszkanka tego miasta mówię stanowcze NIE temu parkingowi!!! Ja chcę, żeby tam był teatr - na terenie, który należy do miasta, czyli również do mnie!!!
To i tak dobra wola władz miasta, że zaoferowano protestującej wspólnocie alternatywne miejsca parkingowe, chociaż do tych, o które toczy się spór i tak nie mają ŻADNYCH PRAW!
Może gdyby stanął tam kolejny supermarket, byliby zadowoleni? Przecież "ekscytujące" wycieczki do hipermarketów to dla niektórych ulubiony sposób spędzania wolnego czasu.
Proszę się nie poddawać!
W Warszawie nie ma miejsca na samowolę!
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiulka