Witam!
Należą się Pani ukłony i oklaski za Shirley w Polonii - to dla mnie oczywiste, ale chciałam się też podzielić tym, co zobaczyłam na spektaklu wczoraj.
Obok mnie usiadła pani pod pięćdziesiątkę, odszykowana i bardzo, ale to bardzo skrępowana. Była sama. Nerwowo ściskała torebkę i głównie wpatrywała się w swoje buty. Zwróciła moją uwagę podczas spektaklu, ponieważ w ogóle się nie śmiała. Przy uwagach o mężu Shirley zupełnie zastygała i w ogóle często zwieszała głowę. Podczas przerwy dreptała blada, ledwo oddychając. Ale gdy zobaczyła Shirley szczęśliwą, zaczęła śmiać się do łez. Wyszła szczęśliwa, to było widać. Chciałam ją dać Pani w prezencie.
Wszystkiego dobrego na ¦więta i potem!