witam
miałam to szczęście i byłam wczoraj w Polonii, widziałam Ucho, Gardło, Nóż
nie umiem chyba znaleźć słów, poraziła mnie Pani wczoraj swoim aktorstwem, wyborem tematu, sposobem uchwycenia sedna w każdym zdaniu.
tak bardzo przenikała się rzeczywistość i teatr... kiedy pytała Pani po raz kolejny, czy włączyć głos, w ostatniej chwili dławiłam głos; a Pani uwaga do pracownika, żeby zgasił światło po przerwie, wydobyło się z Tonki, jakby to był tekst; tak samo było z lekko nonszalanckim zaproszeniem na przerwę: "odpocznijcie ode mnie ze dwadzieścia miniut, na górze macie kawę..."
tylko czasem było mi wstyd, że widzowie się śmiali... fakt, że przez cały spektakl przewijały się momenty do śmiechu, nawet Pani - widziałam, że czasem się powstrzymywała...
ale w niektórych momentach, to nie powinien być śmiech, bo tekst był wstrząsający; najbardziej śmiech był nie na miejscu, kiedy w końcu wydobył się głos z telewizora, i ktoś z tyłu się zaśmiał... chyba pomylił dźwięki?
a mnie wtedy przeszły dreszcze... nie chciałam, żeby światło się zapaliło, nie chciałam stamtąd iść... bo łza popłynęła mi po policzku.
pomysł, żeby w ten sposób przedstawić temat życia po wojnie, jest bardzo trafiony. kto zniósłby taką opowieść załadowaną wprost do serca, bez możliwości spojrzenia na to przez pryzmat nawet złudnego śmiechu?
acha - i niech nikt nie mówi, ze była Pani wulgarna, bo to bzdura. nie wiem jak Pani to zrobiła, ale żadne z użytych słów powszechnie uznawanych za obraźliwe w ustach Tonki nie było wulgarne.
Z kwestii poza aktorskich - teatr ma klimat, mimo, że wnętrze jest dość surowe, to jest "bezpieczne" i widz dobrze się tam czuje. Nie poraża żaden patos. Tam czuje się Pani Serce. Przypadkim moją uwagę zwróciło krzesło, na którym zasiadał ten Pan, co nie zgasił świateł po przerwie - (to chyba krzesło z planu?) na krześle z tyłu napisane jest "Edward Kłosiński". siedziałm sobie sącząc kawę, i zastanawiałam się, czy to nie było przypadkiem pierwsze krzesło w tym teatrze?
Pani Krystyno,
przyjdęna Pani Tonkę jeszcze nie raz
życzę powodzenia i do zobaczenia!
Anna