Pani Krystynko, dzień dobry. Piszę w piżamie, bo dziś na całym moim osiedlu wody nie ma. Straszne. Dobrze, że chociaż zdąrzyłam koparkę umyć (potocznie nazywane zęby),albo szufladkę jak kto woli. Otoż pani Krysiu piszę, bo tak raz że zamówiłam dziś pani książkę, dwa muszę pani napisać o pewnym zapachu. A mianowicie mojego Krzysia. Ostatnio leżąc w łóżku, przyszedł do mnie ten mój Krzysztofek i przytula mnie,a ja... poczułam zimę. Tzn, trudno to sprecyzować, ale zapach jego wody toaletowej skojarzył mi się z zimą. A ja tak tę zimę uwielbiam. Nie wiem skąd mi to nagle do głowy przyszło doprawdy. Ale przyszło i od razu mi się dobrze na sercu zrobiło. Ostatnio powiedziałam mu, że jedziemy na pani spektakl, a on jechać chciał już od razu. No tak. Poinformowałam go jednak, że rezerwacje telefoniczne prawdopodobnie dopiero od 15 października to raz, a dwa trzeba poczekać czy więcej osób nie chciałoby pojechać.Ach ten Krzyś.
W najnowszym numerze "PANI",pan Edward bardzo mnie ucieszył swoją wypowiedzią na pani temat. To naprawdę wspaniałe,kiedy osoby które nas kochają dobrze o nas mówią. Bardzo się ucieszyłam widząc go na jednym ze zdięć.