Witam panią serdecznie...Kolejny raz ratuje mnie Pani przed wieczorem pełnym łez...Poprawiam sobie nastrój czytając kolejne felietony...tym razem 3 raz sięgnęłam do "różowych tabletek...", ale..eh...nie mogę się dziś uśmiechnąć...Słucham ulubionych piosenek : Michała Bajora, Edyty Geppert, Ewy Demarczyk, Grażyny Łobaszewskiej, Krystyny Prońko...i Pani piosenek również<Wariatka tańczy jest poprostu świetna>...Muzyka jakby nie pasująca do mojego pokolenia, ale cóż...ja od dawna uważam, że nie potrafię odnaleźć się w świecie dzisiejszyc 19latków:(....I może dlatego tak mi ciężko po raz kolejny...Po raz kolejny ogarnia mnie nastrój zadumy...melancholii...Zawsze mi mówiono, że jestem przewrażliwona..bo płacze jak słyszę piosenkę...jak czytam..jak oglądam...bo oczy wypłeniają mi sie łzami jak widzę taką babinkę, która idzie ulicą i ledwo stawia następny krok...mam wtedy ochotę zanieść ją tam gdzie idze...a w autobusie lub tramwaju mam ochotę pozabijać tych...z mojego pokolenia, którzy spokojnie siedzą podczas kiedy dziadziuś z laseczką ledwo utrzymuje się w pionie...Czy to źle, że za dużo widzę, zbyt mocno czuję? Czy to źle, że tak bardzo ufam ludziom, wmawiam sobie, że nie mogą być źli nawet jeśli tacy się mogą wydawać...Głęboko wierzę, że czarny charakter musi być dobry..nawet on...wierzę...ufam...a potem cierpię przez swoją głupotę...po raz kolejny zawodłam się na kimś kogo naprawdę kochałam..i nie chodzi tu o żadnego chłopaka..tylko o najbliższa mi istotę...przyciółkę....dla kótrej bez mrugnięcia okiem zrobiłabym wszytko...Kiedyś inna też...mnie zawiodła...Mówili mi że ona jest zła..ale ja zbyt mocno wierzyłam...i po tym co mi zrobila dochodziłam do siebie przez 1,5 roku...A teraz kolejny raz zaufałam...kolejny raz uwierzylam w człowieka...i kolejny raz przez człowieka cierpię..a najgorsze w tym cierpieniu jest to,że sama jestem sobie winna..że tak mocno zaufałam i , że poprzednim razem niczeg się nie nauczyłam...eh...Najgorsze jest to, że nie potrafię wziąć sie w garść, że kompletnie się rozsypałam...A w dodatku teraz zanudzam tym wszytkim Panią...Ale chciałam podzielić się swoimi refleksjami z kimś kto mnie nie zna...z kims kto nie jest z tym emocjonalnie związany...Przepraszam za ten wywód...ale ciężko mi było.. a teraz zrobiło się lżej...heh..znowu mi pani pomogła...nie bezposrednio..ale mogłam się wypisać....A teraz idę czytać"różowe tabletki...."...Dziękuję...Pozdrawiam bardzo ciepło...i nawet uśmiecham się teraz na moment specjalnie dla Pani.... :-)
tori (a na imię mam Kasia)