Pani Krystyno,
jesli zrealizowałaby Pani pomysł "radosnych dni" Becketta, to w końcu byłaby sztuka, na którą bym pobiegł rzucając wszystkie przedmioty jakie mam w ręce, zostawiając zalaną pomyjami kuchnię oraz podłączone do kontaktu żelazko. dziękuje za sam pomysł.
PS Na Allena też bym poszedł z miejsca, choćbym miał rzucić się w nurt Wisły i w ogóle do warszawy dostac sie siecią rzeczną to będę. Pozdrawiam, Michał.
POWODZENIA!