Pani Krysiu,dziś trochę oszukałam moją rodzinę.Zamiast pójśc na mszę na godzinę 12-stą,postanowiłam pójść do mojego dziadka na cmentarz.Wiem,wiem zgrzeszyłam i dziadek też to wie,ale czuję że w głębi duszy,że się cieszył z mojej wizyty.
Nie lubię chodzić do niego w towarzystwie.Wolę sama.Mówię do niego dzisiaj:"Dziadku jestem straszny słabeusz,nic mi nie wychodzi,jestem zloślwa i wredna".Ale myślę,że dziadek tak nie myśli mimo wszystkich wymienionych wyżej cech.Pani Krysiu,ten człowiek spędził ze mną całe dzieciństwo.Potrafiłam mu dzień w dzień czytać "Mój elementarz" kartka po kartce a on zawsze powtarzał"Otóż to".Uwielbiałam to jego "otóż to" i zapach wody kolońskiej pomieszanej z zapachem huty w której pracował 35 lat.Był człowiekiem,którego wszyscy lubili...wszyscy.Jego nie dało się nie kochać.Kiedyś mi powiedział,że kocha wszystkich ale najbardziej na świecie kocha mnie.Jeszcze wtedy tak bardzo nie czułam siły jego miłości,bo byłam za mała.Teraz chciałabym to czuć i czuję.Zmarł jak miałam 11 lat.
Przepraszam pani Krysiu,ale muszę przestać.
Przepraszam...