witam.
obejrzalam dzis "żółty szalik", jestem tym filmem poruszona... poniewaz ta historia jest mi znana...nie, nie, nie moj mąż, ani ojciec....mój dziadek! co roku ten sam lęk czy swieta beda prawdziwymi swietami, czy dziadek bedzie trzezwy...co roku to samo. w zeszlym wzielysmy go pare dni wczesniej do siebie, aby wychodzil z ciągu...bylam twarda kiedy prosil o kieliszek...wyszedl z ciagu a swieta byly przecudowne...
ale znalazlam w tym filmie cos pozytywnego...mam dokladnie taki sam szalik żółty lacosty...
jestem w zmienionym stanie psychicznym po tym filmie... pozdrawiam.