Nadal jestem pod wielkim wrażaniem tego co wczoraj zobaczyłam i usłyszałam. Właściwie nie wiem co napisać... po prostu dziękuje tak jak wszyscy za poruszenie tego tematu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Historia to przedmiot w szkole którego nigdy nienawidziłam. Na myśl o moich wszystkich nauczcielkach historii jest mi słabo. W liceum duża część historii współczesniej jest omawiana równiez na języku polskim. Pamiętam jak sama zgłosiłam się po ocenę niedostateczną bo nie przeczytałam Innego Świata - Gustawa Herlinga Grudzińskiego i nie mam zamiaru tego zrobić bo każda próba kończyła się dla mnie nieprzespaną nocą lub koszmarami. Nie zapomne też nigdy jak 08.03 chłopcy chcieli złożyć na początku lekcji życzenia z okazji Dnia Kobiet naszej aktualnej nauczycielce historii, ucieła to krótko - ja nie obchodzę tego komunistyczengo święta, siadać! - ok, ale dlaczego nie można było w zmamian wspomnieć np. o tych wydarzeniach.
Ale jakoś zawsze ciązyło mi to, że nie potrafię się tego nauczyć, zapamiętać, zgłębić, zainteresować się tymi trudnymi tematmi. I właśnie wczoraj zrozumiałam, że przecież już od dłuższego czasu właśnie dzięki Pani tak nie jest. Bo przecież czym innym są te spektakle (Biała bluzka, Ucho Gardło Nóż i teraz Zapiski z Wygnania) jak nie własnie lekcją historii współczesnej to znaczy oczywiście jej zalążkiem ale przecież o to właśnie chodzi! Ile w ostatnim czasie czytałam, sprawdzałam, rozmawiałam na te tematy nie zlicze. Ile osób w moim wieku dozna podobnego olśnienia? Trudno powiedzieć. Jak dla mnie medal ministra edukacji !(choć może nie w obencym składzie, może jeszcze chwilę poczekajmy - pamiętam że w czasach szkolnych często śniło mi się że zostane ministrem edukacji i zmienie wszystko tak żeby każdemu nauka przychodziła z przyjemnością łatwością i jeszcze do tego była zindywidualizowana
Jeszcze o końcówce przedstawienia
4 lutego byłam na cementarzu, te wizyty zazwyczaj wprowadzają mnie w dobry nastrój i automatycznie świat dookoła mnie wydaje się przyjemniejszy, w związku z czy zdecydowałam się nawet wziąć od przechodzących młodych dobrze wyglądających ludzi (nie karków, nie dresów, niepodejrzanych) ulotkę. Czytam, swiatowy dzień walki z rakiem, bo wiadomo 4.02, opisane jakieś wydarzenia z tej okazji itp. i nagle zdębiałam widząc podpis - ONR i te znaczki wiadomo jakie. Ale jakto? Ale dlaczego? Przecież oni tacy normalni, zwyczajni! Kto im zrobił wodę z mózgu, dlaczego to się w ogole udało? I w końcu myśl o łączeniu tej teoreczynie dobrej inicjawtywy wiadomo z czym... Koszmar...
Pani Krystyno! Zawsze z Panią i za Panią.
Agata