Dzień dobry Pani Krystyno,
jak już się dorwałam do pisania, to od razu dwie kwestie.
Pierwsza to mój głód związany z kulturą. Od półtora roku jestem w Olsztynie (przeniosłam się tu z Łodzi dla ukochanego mężczyzny w wieku 49 lat. No wiem, że trochę późno, ale co zrobić...). Pani Krystyno tu jest strasznie, a jeśli chodzi o kulturę tak niewiele się dzieje. Zróbmy coś, żeby można tu było normalnie żyć, czyli mieć co robić po pracy. Oglądanie tv, ani zakupy w galeriach mnie nie interesują.
A druga sprawa - dziękuję za Pani wypowiedź na temat rodziców, którzy nie płacą alimentów. Mój mąż ma u mnie, a właściwie u naszych synów, 100 tysięcy długu. Teraz są już dorośli,a z kłopotami finansowymi zostałam ja. Wychowałam, chyba nieźle nawet, i niczego nie żałuję, tyle że ja swoje długi muszę spłacać (bo pracuję legalnie więc łatwo je ze mnie ściągnąć). Na ściągnięcie od męża nie mam co liczyć. Jak to powiedział mi ostatnio komornik: "ja mam dłużnika Centrum Zdrowia Matki Polki i pier... nie będę się zajmował".
Ale co tam. Będzie dobrze.
Optymistycznie pozdrawiam i optymizmu życzę, a w Olsztynie jestem gdyby coś. Pozdrawiam.
Jola