Pani Krystyno,
jest Pani łącznikiem pokoleń!
Ostatnio, przypominając sobie Pani książki, śmiałam się do rozpuku. Roznoszący się chichot zwabił do mnie mojego dwunastoletnego brata. Podzieliłam się z nim kilkoma anegdotami, udzielił mu się mój nastrój, po czym przysiadł się i poprosił, żebym przeczytała mu coś jeszcze, bo "to jest takie super".
Pozostając w temacie śmiechu, dziękuję za sierpniową Shirley. Ten spektakl jest lekiem na całe zło. Rewelacyjnie jest patrzeć na Panią, cieszącą się z możliwości opowiedzenia po raz kolejny tej historii. Ta radość ewidentnie i nam się udziela.
Nie mogę doczekać się kolejnych teatralnych spotkań w OCHu i Polonii.
Serdeczności ślę z łebskiej plaży,
Dominika