Witam, wiem ze nie czeka Pani na moja odpowiedz, ale bardzo chcialem sie podzielic swoja refleksja i to Pani napisac.
Prosze o nim jednak zapomniec.
Wiem ze to cholernie trudne, to najtrudniejsze w zyciu dla czlowieka w milosci.
Tylko ze problem polega na tym, ze nie ma innego wyjscia, bo zycie takie jest.
bezlitosne, bez skrupulow i ma gdzies milosc.
Bo milosc to milosc a zycie to zycie.
Nie wiem czy Pani wie o czym pisze w tym ostatnim zdaniu .. ze zycie czesto rozmija sie z miloscia.
Co nie znaczy ze zycie jest jałowe, moze byc super ciekawe i fajne bez tej milosci, ktora gdzies tam sobie bokiem chodzi i nie pozwala nam spać po nocach z powodu dylematow moralnych jakie niesie.
Po co to pisze? Jakies glodne kawalki o ktorych i tak Pani wie. Teraz konkrety:
jesli sie Pani przyjrzy historiom kochanek, czy to w filmach, ksiazkach czy zyciu po prostu - ja zauwazylem ze w 100% koncza sie te opowiesci klęską kochanki i pozostaniem w zwiazku malzenskim męża.
Nie wiem jak to dziala, ale tak to zawsze sie rozgrywa. Chodzi o to, ze on tez ma mnostwo pieknych wspomnien z zona, nie tylko z Pania, i, o wiele wiecej tych wspomnien niz z Pania. To przewaza i dlatego faceci tak ciezko biora rozwody.
dziekuje i przepraszam ze tak sie wtrącilem, mam nadzieje ze odebrala to Pani jako porade i wskazowke
pozdrawiam