Droga Pani Krystyno,
Wczoraj byliśmy z Olą na oratorium w Muzeum Powstania Warszawskiego. Po różnych perypetiach dzięki nieopisanej życzliwości naszej bliskiej koleżanki udało nam się zdobyć bilety. Niestety nie zdołaliśmy ich kupić, a bardzo nam zależało, żeby zobaczyć sceniczno-muzyczną realizację tekstu Białoszewskiego... Czytaliśmy wcześniej komentarze o tym spektaklu, słyszeliśmy opinie i trudno nam było sobie wyobrazić, czego doświadczymy... A doświadczyliśmy głębokiej próby zbliżenia się do poznania tragedii 63 dni umierania, mordowania, niszczenia oraz ostatecznej zagłady ludności i miasta. Dzięki inscenizacji "Pamiętnika" głos zabrali ludzie - przemówili do nas z setek tysięcy serc ci, co ginęli, tracili bliskich, patrzyli na obecną wokół śmierć, głód, walkę, miłość, nadzieję, aż po kres... Wypowiadane przez Panią słowa, muzyka pana Satanowskiego i tekst Białoszewskiego uświadomiły nam, że nigdy nie będzie jednej prostej odpowiedzi na pytanie o sens tamtych dni... I może zacznie się w naszej świadomości rodzić sposób myślenia mnie bardzo bliski - trzeba pamiętać, trzeba poznawać historię powstania, historię Warszawy, bo ona jest soczewką skupiającą historię Polski, trzeba z szacunkiem odnosić się do tych, co walczyli, dbać o ich groby i pamięć o nich. A tym, co przeżyli i są nadal wśród nas powinniśmy kłaniać się nisko i dziękować, dziękować i nigdy nie przestawać dopóki nie zatrzyma się ostatnie serce powstańcze. Powinniśmy także, a może przede wszystkim pamiętać o bezbronnych ofiarach masowych egzekucji, o cywilach, którzy mordowani oddawali najcenniejszy dar życia... I jedyne co możemy zrobić to pamiętać i być świadomym tego, ile im - warszawiakom zawdzięczamy... A z drugiej strony przychodzi refleksja, że jakbyśmy się nie starali, nie zrozumiemy nigdy w pełni Powstania - jak mawiał Marek Edelman - nie byłeś tam, nie widziałeś tego, co możesz z tego zrozumieć...?
Możemy jedynie, tak jak podczas oratorium, wyobrażać sobie, co i gdzie wtedy się działo. Widzieliśmy te ulice Starówki, Mokotowa, Woli, Powiśla, którymi często spacerujemy lub podróżujemy i uświadamialiśmy sobie, jak bardzo to miasto zmieniło się, czego doświadczyło w ciągu ostatnich 70 lat - widzimy teraz jak wielka jest Warszawa, jak wytrwale podniosła się z ruin, powstała z grobu... Nie możemy więc powiedzieć, że powstanie było jedyną słuszną drogą, bo gdyby nie ono, setki tysięcy ludzi nadal by żyło, a Warszawa wyglądałaby inaczej... Nie umiem powiedzieć, że Powstanie było jedyną słuszną drogą, bo to jak spojrzeć w oczy dziecka, które tak mało jeszcze rozumie i widzi śmierć rodziców, samo zaraz zginie, w oczy kobiety, mężczyzny i powiedzieć - musisz zginąć, musisz cierpieć, musisz oddać wszystko, bo my chcemy walczyć z Niemcami, bo chcemy wywalczyć wolność... Ale nie możemy też powiedzieć, że tamta walka i ofiary były na marne, bo to jakby wymierzyć policzek tym, co ginęli, co dla nas - pokoleń powojennych, dla naszej wolności oddali wszystko... Dlatego możemy jedynie zbliżać się do prawdy i sensu Powstania, ale nigdy w pełni nie zrozumiemy tego, co wtedy się wydarzyło. Nieśmy więc pamięć w następne pokolenia i kształtujmy następne pokolenia tak, by nie musiały walczyć, nie musiały oddawać na śmierć swoje dzieci! Wojna była czymś, co na zawsze powinno nam uświadomić, że nigdy więcej - tak jak głosi napis na mauzoleum na Majdanku "Los nasz dla was przestrogą"...
Droga Pani Krystyno,
Dziękujemy również za przekazanie wiadomości wysłanej do Pani po występie w Opolu pani Magdzie Umer. Byliśmy przekonani, że pani Magda przeczytała list i zapewne utwierdziła się w przekonaniu, że jest wielu ludzi nawet w pokoleniach młodszych, którzy chcą jej słuchać. Natomiast bardzo nas mile zaskoczyło, że pani Magda ów list zamieściła na swojej stronie i odpowiedziała. Pani Krystyno, dziękujemy - dziękujemy Wam obu. Bądźcie, najzwyczajniej bądźcie - grajcie, śpiewajcie, twórzcie tak długo jak Będziecie mogły - zawsze! Dziękujemy i pozdrawiamy najserdeczniej.
Ola i Jakub