To OBURZAJĄCE! Przepraszam, że wklejam, ale uważam, że powinna Pani o tym wiedzieć...
Biedny ten jej mąż był. Zdradzała go kiedy tylko mogła. Nagle stała się kochającą żoną......
"Na koniec życzył nam abyśmy znaleźli naszyjnik, spieniężyli, a pieniądze ofiarowali dla mojej Fundacji, dla teatrów, dla sztuki. Szukajmy więc. Szukajcie Państwo."
I się żachnęła chyba bo dopisala zeby oddac spadkobiercy naszyjnik potem, ale wczoraj tych slow nie bylo, musiala cięzko to przemyslec i dzisiaj dopisac ......
Pomijając wszystko to co napisałem jej prywatne teatry dostają stałe gigantyczne dotacje. Jasne jest, że nie tylko z racji pochodzenia, ale i układów, w których tkwi od zawsze. Tylko dlaczego dostaje nasze pieniądze? I do tego domaga się ciągle nowych zapomóg, a jak ich nie dostanie, to zapowiada BANKRUCTWO!
Kogo Janda zatrudnia w teatrach dotowanych przez państwo? Rodzinkę. Mało utalentowaną sierotkę Marysię na stanowisku DYREKTORA TEATRU.
Oczywiście trudno usprawiedliwić fakt, że bez żadnego konkursu, obsadziła na stanowiskach, dotowanej przez państwo fundacji, swoją rodzinę.
Jej synek na przykład robi światło. Tak poprostu stał się ekspertem. Inni muszą studiować latami i nadal są zbyt "słabi" dla Jandy.
Co więc wymyśliła? A mianowicie, zaczeła rozpuszczać plotki, że ją niby okradano. Oszczerstwa padły na ludzi, którzy z Jandą budowali fundację ale nagle stali się zbędni.
Na ludzi, którzy w pocie czoła zapierdalali nieludzkie godziny za małe pieniądze. Taka właśnie jest Krystyna Janda vel PODŁA
To co Janda mówi nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Rezygnuje z ról filmowych... hahahahaa
Moja krytyka odnosiła się raczej do jej bardzo słabego warsztatu aktorskiego. Albo jego braku.
Wielka megalomania przy malutkim talencie. W filmie nie potrafi grać w zbliżeniach i na bliskim planie.
Kiedy "reżyserowała" "Pestkę" cała ekipa drwiła za jej plecami. Film okazał się porażką a Janda była przekonana, iż odniosła sukces
W teatrze, kiedy grała Callas, nie było jej słychać już w czwartym rzędzie a wydawało się jej, że ma głos jak strudnia.
Nie jest aktorką. Jest postacią. Wszędzie jest tą samą Shirley, którą przyznam gra dobrze ale to już nudne. Za stara jest na tą rolę.
Sęk w tym, że nic innego nie potrafi zagrać.
Odpowiadając na pytanie jaka jest w środku serca, odpowiem jednym słowem: interesowna. Ale po co się rozpisywać. Ona zaraz zacznie udzielać wywiadów, że ludzie w internecie są podli choć sama potrafi być podła i fałszywa jak nikt.
Byłaby wielka gdyby potrafiła choć w małym stopniu przyjmować konstruktywną krytykę. Niestety Janda potrafi tylko oceniać. Ci co oceniają Jandę choć trochę negatywnie są automatycznie "podłymi ludźmi". Lubi liściki od zachwyconych jej boskością pseudo-fanek. Twierdzi, że dla nich warto żyć.
Kiedy robiła Przesłuchanie to była jeszcze wtedy pokorna is słuchała reżysera. Teraz nikt nie chce z nią pracować bo jest rozkapryszona i zarozumiała. Dziesięć lat później już brakło jej pokory, kiedy wmawiała wszystkim, że dostała Złotą Palmę. Złotą Palmę może jedynie dostać film. Tak się składa, że w 1990 to nie "Przesłuchanie" dostało Złotą Palmę lecz "Wild at Heart" Davida Lyncha.
Janda wtedy opowiadała na Woronicza, że zaraz po wręczeniu jej Złotej Palmy, kiedy tylko weszła za jakąś niby kurtynę, ktoś z obsługi poprosił o "Palmę" i wymienił na coś co wyglądało jak dyplom. Twierdziła, że to taka "festiwalowa tradycja" bo Palmy niby nie opuszczają pałacu.
Oczywiście jest to kompletna bzdura jak większość rzeczy, które mówi o sobie Janda.