Pani Krystyno.
Uśmiałem się, bo mam wrażenie że znów nieopatrznie wsadziła Pani kij w mrowisko, co - przez niezrozumienie - spotka się pewnie z oburzeniem.
Fakt, polska publiczność jest:
"w trakcie" bardzo grzeczna, nieasertywna i powściągliwa w emocjach (no bo przecie ludzie dookoła patrzą i co oni sobie pomyślą),
a "po fakcie" nazbyt wylewna, co okazuje oklaskami na stojąco. (skoro im sie tak podoba, to i mnie nie wypada nie wstać)...
Ta zachowawcza postawa przejawia się u nas w wielu miejscach, np. w restauracji, gdzie na pytanie kelnera czy nam smakowało, zawsze odpowiemy, że "bardzo", choć zupa była jałowa, a drugie za zimne... O odesłaniu talerza już nawet nie wspomnę. Tłamszą nas konwenanse, a żyjemy w XXI wieku...
Mieliśmy ostatnio przyjemność obejrzeć Eugeniusza Oniegina podczas festiwalu Białych Nocy w Teatrze Marińskim. Ta żywiołowość reakcji na widowni, te wykrzykiwane co chwilę "Bravo!", ta nonszalancja słowiańska. Gdyby im nie pasowało, to by wygwizdali. Gdzie my Polacy zatraciliśmy odwagę do okazywania naszych prawdziwych odczuć?
Pozdrawiam