Dzień dobry, śmieję się sama do siebie! Pisząc do Pani post rozpoczęłam od: Dzień dobry Pani Danusiu...
Za chwilę wyjeżdżam. Ze Stargardu to żabi skok. Przed spektaklem mam w planie pobyt na cmentarzu. Potem pochodzę ścieżkami pełnymi wspomnień z dzieciństwa i wczesnej młodości. Moi dziadkowie mieszkali w tym mieście, początkowo na obrzeżach. Niesamowite, ale ulica, przy której stał ich dom, przez wiele lat ciężkiej komuny nazywała się "Polskiego Października" sic! Chyba dopiero w połowie gierkowskich czasów została przemianowana na Szczecińską. Sporo wakacyjnych miesięcy tam spędziłam. I były to wakacje jak na wsi. Nawet koza sąsiada pasała się na łące, a my - dzieciarnia, każdego wieczoru czekaliśmy potulnie na na swój kubeczek mleka od tej kozy:) jeszcze Mielno,Jamno, lody w cocktail barze, serniczek cioci Heli, później świetnie zaopatrzona księgarnia, w której zostawiałam całe swoje kieszonkowe. Ach, Pani Krysiu popadam w melancholię. Czy to dobry nastrój przed dzisiejszym spektaklem, na który tak się niesamowicie cieszę?
Marzenna