Dzień dobry pani Krystyno, dzień chyba najzimniejszy tej zimy. Dziwne, bo dopiero w marcu... Na szczęście niedziela i można pozwolić sobie na niewychodzenie. Z czystym sumieniem otwieram komputer i zaglądam tam, gdzie zawsze znajdzie się coś ciekawego.
Przeczytałam Pani dzisiejszy wpis kilka razy. Dłuuuuuuuuuuugie zdanie i zaskakujący jego koniec. A potem uśmiech i zaduma, bo mogłabym się pod nim podpisać rękami i nogami, gdybym umiała.
Niedzielna refleksja idealnie pasująca do całego tygodnia. Miała Pani rację, to był ciężki tydzień. Za mało było w nim miłości, za dużo śmierci, która nigdy nie przychodzi w porę... Jednego dnia wielkie plany na przyszłość, drugiego tylko przeszłość. I my ze swoimi słabościami.
W poniedziałek oglądałam "Rosyjskie konfitury", pierwszy raz. Wspaniały spektakl, wspaniałe role, naprawdę. Najbardziej ucieszyłam się z obecności pani Agnieszki Krukówny. Mało jej jest. A ja tak ją lubię. Od początku, kiedy pojawiła się w filmie "Janka", z tym swoim zaczarowanym pierścionkiem. Jej głos ma bardzo przyjemną barwę, dzięki niemu będzie zawsze młoda i dziewczęca, nieważne ile będzie miała lat.
Byłam ostatnio u lekarza, taka kontrolna wizyta w związku z szaleństwami mojej tarczycy przed laty. Poszła Anita do lekarza, a lekarz też Anita, tylko sporo młodsza. Wyniki dobre, ale jakieś trójglicerydy za duże, cholesterol, czy inny diabeł. Nie piję alkoholu, nie palę papierosów, nie piję kawy. Anita lekarz zadumała się nade mną. Tłustych rzeczy nie jadam- uprzedziłam jej pytanie. A słodycze?- spytała podchwytliwie. Lubię czekoladę, ale bez przesady- od razu dodałam. Ograniczyć- zabrzmiał wyrok.
Ograniczyć mogę, ale nie zrezygnuję. Też mam do siebie słabość. Myślę, że wszyscy mamy do niej prawo.