Najpromienniejsza moja!
Dziś tylko się wieczornie uśmiecham. Właśnie wróciłam z trzeciego już Mayday'a. Tym razem szczególny bo z rodzicami. W tym roku postanowiłam ustanowic nową tradycje świąteczną - drugi dzień świąt spędzamy w teatrze. Razem, ciesząc się sztuką i obrazami, pragnąc tchnień i doznań wszelkich. Ceniąc wpólny czas i wzajemne przeżywanie emocji.
Mayday, ach Mayday, cóż tu pisac? Już zaklepany kolejny, 15. stycznia, bodajże. Klasa sama w sobie i sztuka niewątpliwie szalenie trudna i wymagająca niebagatelnego warsztatu aktorskiego. Ale ileż radości. Ileż uśmiechu, radości wszelkich i pozytywnej energii. Ile grymasów usmiechu na ustach i spiętych mięśni przzepony od śmiania.
Marysia, Artur Barciś, Rafał Rutkowski - znakomitości. A że Mayday to przecież Pani dziecko... - dziękuje. Za dynamikę, za tę grę w punkt, za tempo, salwy śmiechu i technikę aktorską wartą docenienia.
Uśmiecham się radośnie. Mam nadzieje, że święta minęły łagodnie i szczerze zazdroszcze belgijskich czekoladek - ja od tylu lat na diecie. A zamiast słodyczy do prezentów, od lat dostaje książki - w tym roku w ramach uzupełnienia biblioteczki między innymi 'Różowe tabletki.." bo brakowało ich w mojej kolekcji, a także, wszystkie brakujące książki Schmitta, które dotąd czytałam w ebookach. Stwierdzam, że książki wcale gorzej nie osładzają życia. O radości!
Do zobaczenia!
* Cholera, właśnie zobaczyłam, że moja recenzja Białej bluzki trafiła także na Pani stronę, to takie miłe! Po stokroć
Serdeczności!
katarzyna hanna
dzis zdecydowanie 'amelancholijna'